Komu opłaca się koncertować

Kto wcześniej pojechał w trasę koncertową, ten zarobił więcej. W minionym roku kryzys ekonomiczny nie odbił się jednak na portfelach wziętych muzyków

Aktualizacja: 24.05.2023 21:19 Publikacja: 05.01.2009 10:26

Madonna w trakcie koncertu na Wembley

Madonna w trakcie koncertu na Wembley

Foto: AFP

Madonna – 50-letnia królowa popu – w minionym sezonie koncertowym nie miała sobie równych. Trasa „Sticky and Sweet” przyniosła jej 281 miliony dolarów. Madonna może być zadowolona co najmniej z trzech powodów — okazało się, że jej portfelowi nie zaszkodził światowy kryzys finansowy, małe powodzenie piosenek na listach ani negatywne recenzje, pisane nie tylko przez krytyków (do tych zdążyła przywyknąć), ale i fanów.

Jej koncerty przez lata słynęły z artystycznej i technicznej perfekcji, tym razem na portalach internetowych widzowie dali wyraz niezadowoleniu. Wiele koncertów (wbrew oficjalnym informacjom) nie zostało wyprzedanych, zawodziło nagłośnienie. Największą wpadką był prestiżowy występ na Wembley, opóźniony z winy piosenkarki, przez co kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie miało jak wrócić do domu, bo nie działało już metro.

Aby dostać się na koncert Madonny, trzeba było płacić od stu do trzystu euro. W zamian piosenkarka oferowała dwie godziny przebojów i atrakcje w postaci wyjeżdżającego na scenę srebrnego kabrioletu, popisów kapeli cygańskiej i wirtualnego duetu z Justinem Timberlakiem. Ustanowiła występami rekord — żaden solowy artysta w historii nie zarobił podczas jednego tournée więcej niż ona.

[srodtytul]Rockmeni trzymają kasę[/srodtytul]

Druga w rankingu sporządzonym przez specjalizujący się w rynku koncertowym magazyn „Pollstar” była Celiné Dion, która po raz pierwszy od ośmiu lat ruszyła w ogólnoświatową trasę „Taking Chances”. Odwiedziła aż 24 kraje, zarobiła 236 milionów dolarów. Przypomniała największe przeboje, a do tego śpiewała przeróbki utworów innych gwiazd, m.in. Jamesa Browna i Queen. W Polsce wystąpiła w czerwcu — na krakowskich Błoniach oklaskiwało ją 30 tysięcy osób.

O ile o występach obu wokalistek było głośno, o tyle zaskoczeniem jest wysoka pozycja grupy Bon Jovi, którzy zarobili na koncertach 176 milionów dolarów. Ich trasa „Lost Highway” miała być tylko przypomnieniem wielkich przebojów, ale kiedy nowy album wskoczył na pierwsze miejsce list w kilku krajach, program koncertów zmieniono, a tournée trwało od jesieni 2007 do lipca ubiegłego roku. John Bon Jovi i zespół grali m.in. w Japonii, Puerto Rico i Nowej Zelandii.

Bruce Springsteen rzadziej opuszczał Stany Zjednoczony, mimo to na jego koncie przybyło 166 milionów dolarów. Jego koncerty z the E Street Band miały w 2008 roku szczególny charakter — Springsteen oficjalnie poparł w wyborach prezydenckich Obamę, a nastrój na scenie był nie tylko rockandrollowy, także patriotyczny. Wszystkie wieczory w USA kończył utwór „American Land”.

[srodtytul]Rok 2009 należy do Britney i U2[/srodtytul]

Reaktywowana grupa The Police dwa lata temu była najlepiej zarabiającym zespołem, w ubiegłym uplasowała się na piątej pozycji, ze 120 milionami dolarów na plusie. W czołówce znaleźli się także weterani: Neil Diamond, który dzięki albumowi „Home Before Dark” po raz pierwszy w trwającej pół wieku karierze zdobył szczyt list w USA i Wielkiej Brytanii, oraz grupa The Eagles, której płyta „Long Road Out Of Eden” okazała się bestsellerem. Pierwszą dziesiątkę zamykają: nazywany królem europejskiego walca Andre Rieu, gwiazda country Kenny Chesney i poprockowa grupa Coldplay.

Choć w 2008 roku na koncerty poszło mniej osób niż we wcześniejszym sezonie, to fani byli skłonni płacić więcej za bilety. W USA bilet kosztował średnio 70 dolarów, czyli 8 proc. więcej niż przed rokiem. Szefowie magazynu „Pollstar” oceniają sezon jako zaskakująco dobry, szczególnie dla artystów, którzy zaczęli koncertować jeszcze zimą i wiosną, zanim pojawiły się oznaki kryzysu.

Okazało się jednak, że nawet groźba recesji nie ma wpływu na gwiazdy z tzw. listy A. Już typowani są liderzy tegorocznych zestawień: w marcu zacznie się tournée Britney Spears, której album „Circus” jest obecnie światowym numerem jeden. Nowe płyty i koncertowe maratony zapowiedzieli też U2 i Bruce Springsteen. Kilkadziesiąt dat liczy już europejska tura Metalliki. Wysoko w przyszłorocznym zestawieniu mogą znaleźć się także artyści dający drogie koncerty „pożegnalne”, jak Tina Turner, która wyszła na scenę w listopadzie, a na koncie ma już 50 milionów dolarów.

Madonna – 50-letnia królowa popu – w minionym sezonie koncertowym nie miała sobie równych. Trasa „Sticky and Sweet” przyniosła jej 281 miliony dolarów. Madonna może być zadowolona co najmniej z trzech powodów — okazało się, że jej portfelowi nie zaszkodził światowy kryzys finansowy, małe powodzenie piosenek na listach ani negatywne recenzje, pisane nie tylko przez krytyków (do tych zdążyła przywyknąć), ale i fanów.

Jej koncerty przez lata słynęły z artystycznej i technicznej perfekcji, tym razem na portalach internetowych widzowie dali wyraz niezadowoleniu. Wiele koncertów (wbrew oficjalnym informacjom) nie zostało wyprzedanych, zawodziło nagłośnienie. Największą wpadką był prestiżowy występ na Wembley, opóźniony z winy piosenkarki, przez co kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie miało jak wrócić do domu, bo nie działało już metro.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich
Kultura
Plenerowa wystawa rzeźb Pawła Orłowskiego w Ogrodach Królewskich na Wawelu
Kultura
Powrót strat wojennych do Muzeum Zamkowego w Malborku
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił