Do zhakowania systemu doszło prawdopodobnie 17 kwietnia, ponieważ jak zauważyli urzędnicy zawiadomienia z fałszywymi numerami bankowymi pojawiły się w dniach 17-22 kwietnia. Jak podaje „Kurier Szczeciński”, fałszywe numery kont pojawiły się na informacji o karnej opłacie za parkowanie wkładanej przez kontrolera za wycieraczkę pojazdu.

Czytaj więcej

Paryskie igrzyska zagrożone. Hakerzy też mogą „startować” i wypaczyć wyniki

Jak wyjaśnia Wojciech Jachim, rzecznik spółki Nieruchomości i Opłaty Lokalne w Szczecinie, kontrolerzy wystawili 541 zawiadomień w SPP i 94 zawiadomienia za postój bez ważnego biletu płatnych parkingach, na których znalazły się feralne numery. Hakerzy podali na nich dwa numery kont z polskiego banku oraz jedno belgijskie. Potencjalnie na konta oszustów mogło wpłynąć 72,9 tys. zł. Póki co nie wiadomo, ponieważ nie wszyscy kierowcy wpłacają należności za nieopłacony parking od razu. Spółka powiadomiła policję o możliwości popełnienia przestępstwa, zaś kierowcy, którzy wpłacili pieniądze na fałszywe konta i ich nie odzyskali, zostaną zwolnieni z konieczności wpłaty na rzecz miasta.

Hakerzy coraz bardziej zuchwali

Sytuacja pokazuje, że możliwości hakerów są ogromne i włamują się do systemów tak miejskich jak i firm – mniejszych po międzynarodowe korporacje. Przed kilkoma laty Uber przyznał się, że zapłacił 100 tys. dolarów hakerowi za zniszczenie wykradzionych przez niego danych klientów i kierowców współpracujących z firmą.

W USA z kolei miała miejsce wyjątkowa sytuacja, ponieważ jedno z ekskluzywnych kasyn utraciło dane swoich najważniejszych klientów kategorii VIP, gdy hakerzy dostali się do systemu poprzez nowoczesny termometr umieszczony w akwarium w jednym z holów budynku. Podłączone do lokalnej sieci wi-fi urządzenie pozwoliło na zdalny dostęp do innych zasobów – w tym rejestru wygranych i numerów kont bankowych kluczowych graczy.