Zwolnili ją przez Skype i przeprosili na Twitterze. Czy wpis firmy narusza prawa?

W Internecie trzeba uważać, gdyż dokładne wskazywanie osób czy firm negatywnie opisywanych grozi odpowiedzialnością. Z kolei zbyt ogólny opis może grozić tym, że może być on łączony z innymi osobami.

Publikacja: 18.03.2024 11:52

Zwolnili ją przez Skype i przeprosili na Twitterze. Czy wpis firmy narusza prawa?

Foto: Adobe Stock

Nieprzychylne informacje bywają łączone z inną osobą o tym samym nazwisku czy zawodzie, co dawałoby to podstawę do przeprosin czy odszkodowania, gdyby ich autorowi dało się przypisać istotne niedbalstwo lub złośliwość.

Zwolnienie przez Skype. Uwaga na twitterowe wpisy

Internet żył w ostatnich dniach sprawą ekspresowego zwolnienie graficzki z radomskiej agencji Giftpol. Nastąpiło, to już po dwóch dniach pracy na dodatek przez Skype'a. Graficzka poinformowała o tym na portalu X (Twitter), nie podpisując się ani z imienia, ani z nazwiska i nie podając nazwy agencji. Ktoś jednak na portalu rozszyfrował nazwę tej firmy i temat wywołał w Internecie burzę.

Agencja najpierw krytykowała byłą pracownicę, a następnie jej właściciel napisał: „Przepraszam wszystkie osoby, które dotknęła sprawa ze zwolnieniem przeze mnie graficzki Niny. Przyjmuje całą krytykę, jest mi przykro”.

Pojawiło się więc kolejne pytanie, czy także inne graficzki o tym imieniu nie mogą poczuć się dotknięte?

Być może graficzek o imieniu Nina nie ma dużo, ale pytanie jest ciekawe i bardzo praktyczne dla autorów publikacji w sieci oraz poszkodowanych przez nie.

Czytaj więcej

Ekspresowe zwolnienia przez Skype. Czy to legalne?

Uwaga na skojarzenia w Internecie

Niestety takie skojarzenia się zdarzają. Znany adwokat żalił się swego czasu, że inny adwokat o tym samym dość rzadkim nazwisku z innego miasta jest oskarżony o poważne przestępstwo, i w takich wypadku należy baczyć, by nie pomylono tych osób. Z kolei uciekanie w ogólniejsze określenia też jest ryzykowne, gdyż pisząc np. „Nina”, bez nazwiska, możemy dotknąć zupełnie inna Ninę. Trzeba o tym pamiętać, ale też zachować zdrowy rozsądek, bo wszelkich skojarzeń nie da się uniknąć.

- Nie sądzę, aby jakiekolwiek graficzki o imieniu Nina miały podstawę do roszczeń wobec firmy Giftpol. Używając imienia „tej” Niny w poście przepraszającym, szef Giftpolu wystąpił pod nazwiskiem i z identyfikacją firmy. W tej firmie raczej innych pań o imieniu Nina nie ma, a do tego tylko jedna Nina została zwolniona. Poza tym wydaje się, że w poście (chyba zresztą nadmiarowym), użycie imienia Nina służyło najwyraźniej daniu pewnej satysfakcji zwolnionej graficzce, personifikując jednoznacznie, pod czyim adresem przeprosiny są kierowane. W całej historyjce nie doszukiwałbym się zatem podkładu pod jakiekolwiek roszczenia. - komentuje Jerzy Naumann, adwokat zajmujący się podobnymi sprawami.

Czytaj więcej

Radomska firma zwolniła graficzkę przez Skype. Teraz ma problem

Jeśli chodzi o spory na linii pracownik-pracodawca, nie jest wykluczone, że firma (adresat nieprzyjemnego dla niej wpisu) może skutecznie pozwać byłego pracownika za naruszenie jej renomy czy pomówienie. Na korzyść pracownika mogą jednak przemawiać jego emocje — tym bardziej, że jest stroną słabszą w relacji pracowniczej i nie ma wsparcia opinii publicznej, choćby internetowej. Składanie pozwu przeciwko pracownikowi w opisywanej sprawie byłoby chyba jednak ryzykowne dla byłego pracodawcy.

Nieprzychylne informacje bywają łączone z inną osobą o tym samym nazwisku czy zawodzie, co dawałoby to podstawę do przeprosin czy odszkodowania, gdyby ich autorowi dało się przypisać istotne niedbalstwo lub złośliwość.

Zwolnienie przez Skype. Uwaga na twitterowe wpisy

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP