– Szukamy partnera, który pozwoli nam zacząć walkę o rosyjski rynek. W grę wchodzi zarówno eksport, jak i rozpoczęcie tam produkcji – mówi Edmund Borawski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol. W lutym należące od niej zakłady w Mrągowie i Grajewie otrzymały zgodę na eksport do Rosji.

Szef Mlekpolu, którego przychody wyniosły w 2008 r. 2 mld zł, nie zdradza, kiedy uda się sfinalizować rozmowy, ani ile zamierza wydać na ewentualne przejęcia. W branży mówi się, że będzie musiał wydać na ten cel co najmniej 10 mln euro. Spółka Indykpol, która w ubiegłym roku zapowiadała budowę zakładu w Federacji Rosyjskiej, szacowała, że będzie ją to kosztować ok. 50 mln euro.

Borawski tłumaczy, że mimo trudności, jakie przeżywa obecnie rosyjska gospodarka, kraj jest nadal atrakcyjny do inwestowania. – Rosjanie od kilku lat starają się rozwijać własną produkcję, aby uniezależnić się od importu – mówi Sławomir Stepulak z Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych FAMMU/FAPA. Produkty, które Rosja w większości kupuje za granicą, to przede wszystkim masło i sery.

Debiut polskiego zakładu mleczarskiego za wschodnią granicą może być jednak trudny. – Rynek rosyjski jest niestabilny. Większą rolę niż czynniki ekonomiczne odgrywają tam przesłanki polityczne – uważa Stepulak. Mocną pozycję w Rosji zdobyły już międzynarodowe koncerny, m.in. Danone. Coraz silniejsze są także rosyjskie firmy, np. Wimm-Bill-Dann.

Zdaniem Sławomira Stepulaka zaistnienie w Rosji może być łatwiejsze, jeżeli firma decyduje się na przejęcie, a nie budowę biznesu od podstaw.