Indonezyjskie media państwowe podają, że zatrzymanym kobietom kazano biegać w kółko i głośno krzyczeć do momentu, aż ich zachrypnięte głosy przypominały barwą głosy mężczyzn.
Działania policji nazwano "plenieniem zarazy społecznej". Policjanci mieli interweniować po skargach lokalnej ludności, której przedstawiciele skarżyli się, że transseksualiści zaczepiają ich dzieci.
Na telefonie komórkowym jednego z zatrzymanych policja miała znaleźć materiały pornograficzne.
Komendant policji Ahmad Untung Surianata, informując o operacji policjantów podkreślił, że transpłciowe kobiety (określane tu jako "waria" - zbitka indonezyjskich słów oznaczających "mężczyznę" i "kobietę") są "symptomem rozprzestrzeniającej się choroby".
- Pomagamy im wrócić do ich męskiej natury i okazało się, że tak naprawdę są macho - kpił Surianata.