Na kliniczną, tzw. dużą depresję, cierpi 9 milionów ubezpieczonych Amerykanów. To o 33 proc. więcej niż jeszcze 5 lat temu – wynika z najnowszego Raportu o zdrowiu Ameryki, opracowanego przez Blue Cross Blue Shield Association, jednego z największych amerykańskich ubezpieczycieli zdrowotnych. Odsetek chorych na depresję rośnie w każdej grupie wiekowej, ale najszybciej wśród pokolenia urodzonych w latach 80. i 90. minionego wieku (wzrost o 47 proc.) i nastolatków (o 47 proc. w przypadku chłopców i 65 proc. – dziewcząt).
Raport opracowano na podstawie analizy roszczeń ubezpieczeniowych 41 milionów Amerykanów, którzy mają w Blue Cross Blue Shield komercyjne polisy. – Szacujemy, że dynamika wzrostu zachorowań na depresję w całej populacji może być jeszcze większa – powiedział dr Trent Haywood, główny ekspert medyczny BCBS.
To bardzo niepokojące zjawisko, przede wszystkim dlatego, że wraz z depresją znacząco rośnie ryzyko przedwczesnej śmierci osoby chorej. I to nie tylko z powodu samobójstwa, ale również poważnych powikłań zdrowotnych, jakie często pociąga za sobą to zaburzenie psychiczne – podkreślają eksperci.
– Ogromne obciążenie, jakim dla organizmu jest depresja, skraca życie w zdrowiu o około 10 lat, zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Są liczne badania, które pozwalają prognozować, że do 2030 r. depresja stanie się główną przyczyną problemów zdrowotnych i wcześniejszych zgonów na świecie – uważa dr Trent Haywood.
Pacjenci z depresją są chorzy bardziej
Osoby, u których stwierdzono depresję, należą do drugiej grupy pacjentów najczęściej korzystających z ubezpieczenia zdrowotnego – zaraz po chorych z nadciśnieniem tętniczym – wynika z danych BCBS.