W 2015 r. urzędnicy zastosowali klauzule społeczne w zamówieniach publicznych tylko 449 razy, w 2016 r. już 1995. Tak wynika z danych Urzędu Zamówień Publicznych.
Najwięcej klauzul, bo aż 1571, przewidywało wymóg zatrudnienia na podstawie umowy o pracę. Z kolei 358 klauzul zobowiązywało wykonawców do zatrudniania tzw. osób defaworyzowanych. Tylko 66 to były zamówienia zastrzeżone, czyli takie, gdzie do przetargu mogą stawać wyłącznie wykonawcy zatrudniający co najmniej 50 proc. niepełnosprawnych.
Chcemy więcej
Do zwiększenia liczby klauzul przyczyniło się przede wszystkim wejście w życie 28 lipca 2016 r. noweli prawa zamówień publicznych. Wprowadziła ona dla wykonawców obowiązek zatrudniania na umowy o pracę. Jak widać z danych mniejszą rolę odegrały zalecenia Rady Ministrów z 2015 r., a rząd już wtedy podkreślał, by publiczne pieniądze wspierały zatrudnianie osób wykluczonych: bezrobotnych, niepełnosprawnych.
Rząd jednak oczekuje jeszcze większego zaangażowania w stosowanie klauzul społecznych. A administracja rządowa co roku wydaje ponad 200 mld zł na zamówienia publiczne. Dlatego rząd zapowiedział audyt, ale też pomoc.
– Obecnie zamawiający mają pełne instrumentarium do stosowania klauzul społecznych. Wspomnę tylko o eliminacji stosowania umów śmieciowych przy udzielaniu zamówień publicznych na roboty budowlane i usługi – podkreśliła Małgorzata Stręciwilk, prezes UZP. – Ważna jest także możliwość sprawdzenia, czy wykonawca wywiązuje się z obowiązku zapłaty minimalnego wynagrodzenia i realizuje klauzule społeczne.