Ale Parlament Europejski to nie tylko twarda legislacja we wrażliwych dla Polski dziedzinach. Instytucja ta odgrywa ważną rolę w debacie na tematy międzynarodowe, co umiejętnie wykorzystuje Anna Fotyga na stanowisku szefowej podkomisji bezpieczeństwa i obrony, niezmordowanie pokazując zagrożenie ze strony putinowskiej Rosji. Inny istotny dziś dla UE temat to brexit – tam mamy Danutę Hübner. W sprawach cyfrowych aktywny jest Michał Boni, który również zabiega o budowę społeczeństwa obywatelskiego. Wpływową europosłanką jest Róża Thun, która prowadziła w PE m.in. legislację dotyczącą zniesienia geoblokowania. W rankingu znalazła się jednak na nieco dalszym, 13. miejscu, głównie ze względu na zbytnie zaangażowanie w polską politykę.
To zresztą wyraźnie widać w tym rankingu: najlepszymi eurodeputowanymi są osoby zajmujące się przede wszystkim sprawami europejskimi. Trudno kreować jednocześnie politykę krajową i wykonywać mandat europosła.
Za sprawą politycznych zawirowań w Unii i wraz ze zbliżaniem się terminu eurowyborów tematyka UE będzie coraz mocniej przebijać się do debaty publicznej. I choć, co pokazuje sondaż IBRiS, mamy do Wspólnoty zdecydowanie pozytywny stosunek, coraz ważniejsza w europejskim wyścigu może się stawać skuteczność na gruncie PE, gwarantująca realizację interesów Polski.
W sercu Unii energetycznej
Jerzy Buzek, eurodeputowany PO
Rz: Jest pan już trzecią kadencję europosłem. Co uważa pan za swój największy sukces?
Jerzy Buzek: Emocjonalnie ciągle wydarzenie z pierwszej kadencji, gdy stałem się liderem protestu dziesiątków tysięcy młodych ludzi przeciwko patentom, które chciał wprowadzić Microsoft Bila Gatesa. To był mój pierwszy rok w Parlamencie i muszę powiedzieć, że do dziś mam w pamięci demonstracje młodych ludzi z napisami „Głosuj jak Jerzy Buzek". To mnie naprawdę wzruszyło. To było trochę przypadkowe, chciałem zwalczyć patenty na software, udało nam się obalić tę dyrektywę. Ale oczywiście moją pasją zawsze była energetyka. Zdawałem sobie sprawę już od czasów rządowych, że to może być źródło wielkich napięć, a nawet wojen, jak na Bliskim Wschodzie, i ogromnego zniszczenia środowiska naturalnego. Jest to więc kluczowe dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
Co udało się zrobić?
Ogromnie się cieszę, że mamy teraz unię energetyczną, a ja jestem w sercu tego procesu. Negocjujemy teraz wielki pakiet, który ma porządkować bezpieczeństwo energetyczne, jestem odpowiedzialny za dyrektywę dotyczącą przepływu gazu z krajów trzecich. Bezpieczeństwo dziś jest nieporównanie większe, skoro Ukraina bierze teraz większość gazu nie z Rosji, tylko z UE. Już się tak bardzo nie boimy jak kiedyś.
Nie wspomniał pan o tym, z czego chyba przede wszystkim będzie pan pamiętany, czyli stanowiska przewodniczącego PE. Co z tego okresu szczególnie pan zapamiętał?
Oczywiście to był wspaniały okres. Akurat trafiłem na czas, gdy był zatwierdzany traktat lizboński i na początku mojej kadencji Parlament go wprowadzał w życie. To jest coś, co zostanie na wiele lat. Wprowadzałem też kodeks etyczny. PE takiego nie miał. Sprowadziłem kodeksy z krajów członkowskich i ostatecznie wprowadziłem w dużym stopniu zapisy, które są w Polsce. Musiałem przekonać do tego europosłów. Dzisiaj uważane to jest za wyznacznik etycznego i przyzwoitego zachowania każdego posła.
Wzorujmy się na Niemcach
Jan Olbrycht, eurodeputowany PO
Rz: Z czego jest pan najbardziej dumny jako europoseł?
Jan Olbrycht: To, co udało mi się osiągnąć, to Europejskie Ugrupowanie Współpracy Terytorialnej, zupełnie nowa inicjatywa opracowana przy pomocy polskich ekspertów. ?W drugiej kadencji zajmowałem się Europejskim Funduszem Rozwoju Regionalnego i został zaakceptowany mój pomysł, nazywany dziś w Polsce ZIT-ami, czyli wspierania partnerstwa miast z otoczeniem. Wszedł on do praktyki europejskiej i cieszy się dużym zainteresowaniem. Jeśli chodzi o trzecią kadencję, to na pewno najważniejszy jest budżet europejski. Zobaczymy jak to się zakończy, ale sam fakt, że udało się zostać sprawozdawcą tak ważnego dossier uważam za sukces.
Czym różni się praca parlamentarzysty krajowego od europejskiego?
Do PE przeszedłem prosto z samorządu terytorialnego do PE. Ale z moich obserwacji wynika, że w parlamentach narodowych toczy się bezpośrednia walka o władzę, wyraźna jest różnica między rządzącymi ?o opozycją. A w PE nie ma tego prostego rozróżnienia. Liczy się umiejętność budowania zaufania, negocjowania, przekonywania, a na koniec gotowość do kompromisu.
Czy to prawda, że w PE rządzą Niemcy?
Łatwo zauważyć, że posłowie niemieccy są bardzo dobrze przygotowani. W Bundestagu pracuje cały zespół wspierający eurodeputowanych niemieckich wszystkich frakcji. Jeśli tylko pojawia się nowy pomysł w Brukseli, to w Berlinie eksperci natychmiast rozpoczynają prace. Ta niemiecka maszyna jest dobrze naoliwiona. Oczywiście partie się między sobą różnią. Ale na pewno ich stanowisko nie jest wypracowywane w ciągu tygodnia posiedzeń w Brukseli. Wzorujmy się więc na najlepszych. Ale do tego trzeba przekonać całe środowisko polityczne, wszystkie partie, że sprawy europejskie są kluczowe, że to jest nasz interes narodowy.