Travis Kalanick ma coraz większe kłopoty. Po licznych skandalach zaistniałych wewnątrz firmy – w tym głośnych zarzutach o dyskryminacji pracownic oraz sprzeczki Kalanicka z jednym z kierowców, która wyciekła do internetu – jak i bataliach sądowych, jakie tani przewoźnik toczy na całym świecie, prezes Ubera spotyka się z coraz silniejszą krytyką ze strony zarządu. Sam Kalanick przyznał niedawno, że nie radzi sobie ze wszystkimi problemami, z jakimi spotyka się firma, i zamierza zasięgnąć pomocy do dalszego kierownictwa.

W ostatnich dniach jego przyszłość na najwyższym stanowisku w firmie stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Jak dowiedział się New York Times, podczas niedzielnego spotkania zarządu ostro skrytykowano poczynania Kalanicka oraz ważono jego dalsze losy. Nie zostały jednak podane jeszcze żadne szczegóły dotyczące podjętych tego dnia decyzji.

Wiadomo natomiast, że zarząd zagłosował za dokonaniem całościowego przeglądu polityki i kultury korporacyjnej firmy, jakie zalecił spółce były prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, działający w gabinecie Baracka Obamy, Eric Holder. Jest to wynik wewnętrznego śledztwa wewnątrz firmy, które wszczęto po zarzutach inżynier Susan Fowler, która oskarżyła Ubera o brak reakcji wobec zachowań seksistowskich menedżerów. Jak dotąd zwolniono już ponad 20 pracowników w tej sprawie, a prezes Ubera zapowiadał jeszcze więcej zwolnień. Zgodnie z ustaleniami zarządu, zalecane przez Holdera czynności, jakie powinny zostać podjęte w firmie, zostaną rozesłane do wszystkich pracowników we wtorek.

Jak twierdzi New York Times, jednym z tych zaleceń jest zwolnienie Emila Michaela ze stanowiska wicedyrektora ds. biznesu w Uberze. Emil Michael jest bliskim znajomym oraz doradcą Kalanicka. Nie wiadomo jeszcze, czy na prezesa spadnie podobny wyrok. Możliwe jest jednak, że zarząd wymusi na nim tymczasową przerwę od pracy i da mu możliwość powrotu, ale na niższe stanowisko w firmie.