Do ataku, w którym zginęły co najmniej 22 osoby doszło tuż po zakończeniu koncertu Grande. Sprawcą wybuchu był najprawdopodobniej zamachowiec-samobójca.
Jeden ze świadków cytowanych przez "The Guardian" wspomina, że tuż po wybuchu na chwilę wszyscy zamilkli, a potem rzucili się do wyjść. - Tłum rozstąpił się jak Morze Czerwone" - mówi. - To wyglądało jak scena z horroru - dodaje.
- Światła były już włączone, wiedzieliśmy, że nie jest to część koncertu - dodaje 20-letnia Erin McDougle z Newcastle.
- Wszyscy biegli i krzyczeli. Mijaliśmy dwa czy trzy plakaty pokryte krwią - relacjonuje z kolei 50-letnia Elizabeth Welsby, nauczycielka z Bolton.
Abby Mullen napisała na Facebooku, że postanowiła wyjść z koncertu nieco wcześniej, by nie czekać w kolejce na taksówkę. W efekcie znalazła się o kilka metrów od miejsca eksplozji.