Miała grać w tym tygodniu w Tokio, ale nagła grypa pokrzyżowała te plany. Polka, jeśli zdrowie pozwoli, zacznie azjatyckie tournée w Chinach 24 września podczas turnieju w Wuhan.
Przed Agnieszką Radwańską trudne wyzwanie: po niezbyt udanych startach, problemach z kontuzjami i infekcjami, także wydaniu pierwszej książki i przeżyciach ślubnych – przyszedł czas na tenisową jesień, która miała dać uspokojenie, odrodzenie formy i nadzieję na przyszły rok.
Jesienią we wschodniej Azji Agnieszka zwykle grała nieźle, z 20 zwycięstw w turniejach WTA dziewięć odniosła właśnie w tamtym regionie świata. Dwa lata temu zwyciężyła w mistrzostwach WTA w Singapurze, w 2011 roku potrafiła wygrać tydzień po tygodniu w stolicach Japonii i Chin. Zeszły rok także był niezły: w Tokio Polka zaliczyła półfinał, następnie ćwierćfinał w Wuhan, odniosła wielki sukces w Pekinie i dotarła do ćwierćfinału w Tianjin.
Grypa i absencja w stolicy Japonii oznacza kolejną, lecz jeszcze niedużą, stratę rankingową (spadek z 11. na 12. pozycję, jeśli zaś w Tokio dobrze zagra Andżelika Kerber, to na 13. miejsce). Trzy następne turnieje mogą zadecydować, czy Polka pozostanie w pierwszej dwudziestce świata. W Wuhan (poziom Premier 5, pula 2,365 mln dol.) Agnieszka ma do obrony 190 punktów rankingowych, w Pekinie (Premier Mandatory, 6,382 mln dol.) aż 1000, w Hongkongu (International, 226,75 tys. dol.) tylko 60.
Z tych danych wynika jedno – pozostanie w elicie kobiecego tenisa zależy przede wszystkim od startu Radwańskiej na kortach olimpijskich w Pekinie. Granicą obecności na 20. pozycji rankingu WTA jest obecnie 2135 pkt, Agnieszka w poniedziałek będzie miała 3335.