Agnieszka Radwańska zwyciężyła Timeę Bacsinszky

Agnieszka Radwańska gra dalej. W sobotę zwyciężyła Timeę Bacsinszky, w poniedziałek zagra w 1/8 finału ze Swietłaną Kuzniecową

Publikacja: 08.07.2017 19:13

Agnieszka Radwańska zwyciężyła Timeę Bacsinszky

Foto: AFP

—korespondencja z Londynu

Początek meczu raczej nie zapowiadał miłego końca, wynik 3:6, 6:4, 6:1 z grubsza oddaje zwrot nastrojów. Polka zwyciężyła, bo choć nie grała idealnie, wierzyła w siebie, w doświadczenie wyniesione z wielu meczow na korcie centralnym, no już chyba ma pewność, że forma rośnie w miarę turnieju. Doczekała chwil słabości rywalki, doczekała kolejnych braw i cichych szeptów, że skoro Wimbledon bardzo lubi historie nagłych sportowych odrodzeń – to może będzie kolejna.

Kto liczył, że Timea Bacsinszky zaproszona po raz pierwszy na kort centralny trochę się speszy – szybko się jednak zawiódł. Nawet to, że w pierwszą sobotę turnieju („Middle Saturday") w loży królewskiej siadają goście specjalni – wybitni brytyjscy sportowcy z innych dyscyplin (to taka nowa tradycja) – też nie miało znaczenia.

Goście licznie przyszli (w tym roku byli to medaliści igrzysk i paraigrzysk w Rio), Sue Barker ich zapowiedziała, dostali wielkie brawa (w loży pojawił się z tej okazji także Andy Murray), po nich także owacją nagrodzono również brytyjskich żołnierzy i strażaków pilnujących porządku na sławnych kortach, ale za parę chwil musieliśmy potwierdzać, że oburęczny bekhend Szwajcarki to jest w tej klasie damskich odbić uderzenie wybitne – w sobotę też najbardziej rzucało się w oczy.

Wydawało się na początku, że Agnieszka Radwańska trochę z przekory też ostrzeliwuje najczęściej bekhendową stronę kortu panny Timei, ale pomysł nie był dobry. Gdy Szwajcarka dodała trochę agresywności przy returnach, okazało się, że ma sposób na Polkę.

Panie pracowały od startu bardzo mocno, postrzelały sobie na rozgrzewkę długim ogniem ciągłym zza końcowej linii, już w połowie pierwszego seta okazało się, że kaliber pocisków Bacsinszky jest większy. Przegrany set na szczęście nie spowodował niczego więcej, niż chęci szybkiego rewanżu. Polka zaczęła drugi set lepiej, przełamanie serwisu, utrzymanie przewagi, znana tenisowa rachuba tym razem się sprawdziła – choć po drodze łatwo nie było.

Dopiero początek trzeciego seta przyniosł ulgę zwolennikom Radwańskiej. Szwajcarka poprosiła w przerwie o pomoc medyczną, kazała zabandażować mocno lewe udo, okazało się, nie bez przyczyny. Zwolniła tempo, straciła bojowość, piłki przestały się słuchać szwajcarskiej rakiety. Agnieszka spokojnie wykorzystała tę dodatkową przewagę, mogła nawet wygrać 6:0, ale może troszkę za szybko zakończyła mecz w głowie, nie na korcie. Gdy naprawdę skończyła, podziękowała wdzięcznie kortowi centralnemu, Wimbledon się odwdzięczył i po trzech kwadransach mogliśmy posłuchać, jak Polka ocenia mecz.

Ocenia, nietrudno się domyślić, dobrze. – Ze spotkania na spotkanie gram lepiej. Nie wiem, jak bardzo kontuzja wpłynęła na grę Timei, ale znów widzę postęp, znów w trzecim secie czułam się najlepiej – mówiła (więcej: www.rp.pl). Co do Swietłany Kuzniecowej – wiadomo, że bój w 1/8 finału będzie trudny, że Rosjanka ma znów argumenty, by wygrywać także na trawie, że dawno nie grały w Londynie, ale poprzednie liczne boje w innych miejscach świata były zwykle trzysetowe i pełne bronionych przez Agnieszkę piłek meczowych.

W poniedziałek zapewne też tak będzie. Wimbledon zaprasza tego dnia także tych, którzy wierzą w moc polskich deblistów. W sobotę obaj przeszli trudne testy. Łukasz Kubot z Brazylijczykiem Marcelo Melo przez 3 godziny i 44 minuty walczyli, by w pięciu setach pokonać Philippa Petzschnera (Niemcy) i Alexandra Peyę (Austria), czyli test wytrzymałości i odpowiedzialności taktycznej (to bardzo podkreślał Polak po meczu) zdali.

Marcin Matkowski z Białorusinem Maksem Mirnym pokonali zaś w niecałe dwie godziny braci Bryanów, co można uznać za zdany test odwagi i dojrzałości, choć akurat ich sławni rywale, są w sumie odrobinę starsi. Kubot i Melo zagrają w trzeciej rundzie z parą Florin Mergea (Rumunia) i Aisam-ul-Haq Qureshi (Pakistan). Matkowski i Mirny z deblem Nicholas Monroe (USA) i Artem Sitak (Nowa Zelandia), w miejscu urodzenia znanym jako Artiom Sitak, gdyż to Rosjanin z Orenburga.

Dodajmy, że po udanej sobocie w drugim tygodniu zagrają wśród pań Andżelika Kerber, Garbine Muguruza, Karolina Woźniacka i Coco Vandeweghe; wśród panów: Novak Djoković, Grigor Dimitrow, Tomas Berdych, Alexander Zverev i Milos Raonic. Nie zagrają Jo-Wilfried Tsonga i Gael Monfils – Francja musi trzymać kciuki za Benoita Paire i Adriana Mannarino.

> Polskie mecze 6. dnia Wimbledonu:

Kobiety – III runda: A. Radwańska (Polska, 10) – T. Bacsinszky (Szwajcaria) 3:6, 6:4, 6:1.

Debel mężczyzn – II runda: M. Matkowski, M. Mirny (Polska, Białoruś) – B. Bryan, M. Bryan (USA, 5) 6:3, 7:5, 6:4; Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia, 4) – P. Petzschner, A. Peya (Niemcy, Austria) 6:2, 5:7, 6:3, 3:6, 11:9.

Mikst – II runda: M. Demoliner, M. Martinez Sanchez (Brazylia, Hiszpania) – M. Matkowski, K. Peschke (Polska, Czechy, 14) 6:2, 6:4.

—korespondencja z Londynu

Początek meczu raczej nie zapowiadał miłego końca, wynik 3:6, 6:4, 6:1 z grubsza oddaje zwrot nastrojów. Polka zwyciężyła, bo choć nie grała idealnie, wierzyła w siebie, w doświadczenie wyniesione z wielu meczow na korcie centralnym, no już chyba ma pewność, że forma rośnie w miarę turnieju. Doczekała chwil słabości rywalki, doczekała kolejnych braw i cichych szeptów, że skoro Wimbledon bardzo lubi historie nagłych sportowych odrodzeń – to może będzie kolejna.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Rafael Nadal. Wielkie zwycięstwa, duże pieniądze i jeszcze większe cierpienie
Tenis
WTA w Rzymie. Magda Linette poza turniejem. W sobotę gra Iga Świątek
Tenis
Iga Świątek zaczęła turniej w Rzymie. Magdalena Fręch powalczyła z Coco Gauff
Tenis
To będzie Rafael Nadal. Hubert Hurkacz zagra z legendą
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek. Polski czwartek w Rzymie