Autor sztuki Maciej Karpiński przyznał jednak, że do napisania tego tekstu zainspirował go epizod z życia Ludwiga Wittgensteina (1889–1951), wybitnego filozofa austriackiego zajmującego się kwestiami logiki i języka.
W czasie I wojny światowej Wittgenstein zgłosił się na ochotnika do wojska i pełnił służbę na okręcie patrolowym, przerobionym ze statku wycieczkowego „Goplana", pływającym po Wiśle pod Krakowem. W tym też czasie ten początkujący filozof pracował nad swoim „Traktatem logiczno-filozoficznym".
Ten epizod znalazł się w sztuce. Na statku w 1916 roku razem z Wittgensteinem (Łukasz Simlat) przebywają dwaj inni żołnierze cesarsko-królewskiej armii – przyszły dobry wojak Szwejk (Borys Szyc) oraz gefrajter Adolf Schicklgruber, przyszły wódz Rzeszy (Wojciech Mecwaldowski). Jeszcze nie są tymi, którzy będą. Droga, którą pójdzie każdy z nich, wyłania się dopiero z działań, sytuacji, rozmów. Te ostatnie są najważniejsze. Spokój i dociekliwość Wittgensteina kreują sytuacje ujawniające osobowości bohaterów.
Reżyser Krzysztof Czeczot zrealizował po raz pierwszy „Światło w nocy" jako słuchowisko dla Teatru Polskiego Radia (wystąpił też wówczas w roli Wittgensteina).
– Sztuka podoba mi się z wielu powodów – mówi Krzysztof Czeczot. – W sposób przystępny i dowcipny opowiada o mechanizmie tworzenia się postawy filozoficzno-życiowej. Po drugie, chciałem też skomentować naszą rzeczywistość, w której poglądy mocno się ścierają, jak u bohaterów tej historii: pacyfistyczne reprezentowane przez Szwejka, filozoficzne przez Wittgensteina i dyktatorskie – przez Adolfa.