– Sytuacja w ostatnim czasie stała się nie do zniesienia. Doszło do tego, że samochody w Pradze jeździły z antyrosyjskimi nalepkami – twierdzi Natalia, która po 19 latach w Czechach wróciła do ojczyzny.
Według oficjalnych statystyk cytowanych przez gazetę „Izwiestia" w 2016 roku do Rosji wróciło 150 tys. migrantów, z tego 1/3 – z krajów europejskich. „Rosjanie rozczarowali się do Europy" – stwierdziła gazeta.
– Demonizacja Rosji, jej obywateli i naszych rodaków mieszkających za granicą jest czynnikiem motywującym ludzi, by wracali do swej poprzedniej ojczyzny – oświadczył szef komitetu spraw zagranicznych rosyjskiego Senatu Konstantin Kosaczow.
Rosyjska propaganda twierdzi, że „około 1/3 wracających czyni to z powodów politycznych. Główną przyczyną jest niezdolność zachodnich władz do efektywnego integrowania ludności rosyjskojęzycznej. Rodacy, nie tylko żyjący w krajach, których elity są jawnie antyrosyjskie, ale i wydawałoby się przyjacielskich (jak Czechy czy Słowacja), odnotowują silny nacisk ze strony zarówno miejscowych władz, jak i mediów".
– Antyrosyjskie nalepki na samochodach w Pradze to dla mnie zagadka – nigdy nie widziałem. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to jakieś napisy po ukraińsku (a Ukraińców jest tutaj znacznie więcej niż Rosjan), które mało rozumni rodacy przyjęli za antyrosyjskie – powiedział „Rzeczpospolitej" Wadim Dubnow, rosyjski dziennikarz od lat żyjący w Pradze.