Po pierwszych wiosennych deszczach żółte, czerwone i czarne kraby opuszczają lasy i barwnym dywanem zmierzają w stronę wody. Włażą na ściany budynków i na wszystko, co napotkają po drodze.
Kubańczycy, przyzwyczajeni do takich corocznych defilad, traktują je jak zło konieczne i próbują żyć z krabami w zgodzie, zwłaszcza że w tym okresie nad Zatokę Świń przybywają tysiące turystów, dla których zjawisko jest warte obejrzenia.
Inwazja skorupiaków nie jest dla Kubańczyków zbyt przyjemna, bo występują w takiej ilości, że utrudniają życie codzienne. Mieszkańcy okolicznych miasteczek skarżą się, że podczas przemarszu krabów nie sposób położyć czegokolwiek na ziemi, by natychmiast nie znalazły się tam wędrujące skorupiaki. Kraby nie przestrzegają przepisów i maszerują ulicami, tamując ruch, a ich ostre skorupy przebijają opony aut. Jest ich tak dużo, że kierowcy nie są w stanie omijać zwierząt i ulice zalegają zmiażdżone skorupy. Dodatkowo - miliony krabów wydzielają nieprzyjemny zapach.
Ta krabia inwazja jest jedna dla Kubańczyków niezłym interesem. Turyści płacą bez szemrania 10 dolarów za naprawę opon, co jest bajońską sumą przy średnich zarobkach rządu 25 dolarów miesięcznie.
Co ciekawe - do łatania opon najczęściej używane są... prezerwatywy. Tanie i łatwo dostępne stanowią najwygodniejszy materiał do naprawiania przebitych opon.