Urzędnicy częściej zabierają dzieci rodzicom

Radykalnie wzrosła liczba przypadków, w których pracownicy socjalni odbierają rodzicom podopiecznych.

Aktualizacja: 12.11.2015 05:47 Publikacja: 11.11.2015 20:01

Urzędnicy częściej zabierają dzieci rodzicom

Foto: 123RF

W 2014 r. w trybie pilnym odebrano w całej Polsce 1359 dzieci. To ponaddwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Eksperci mają jednak wątpliwości, czy wszystkie były uzasadnione.

W maju 2014 r. w Darłowie w woj. zachodniopomorskim pracownik socjalny odebrał rodzicom trójkę dzieci w wieku dziesięciu, ośmiu i czterech lat. Wcześniej na niepokojące zachowanie jednego z dzieci zwrócili uwagę nauczyciele i pedagog szkolny. Ich zdaniem w rodzinie mogło dochodzić do molestowania seksualnego. Pracownik ośrodka pomocy społecznej skorzystał z przepisu umożliwiającego szybkie odebranie dziecka „w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia w związku z przemocą w rodzinie".

Pięć lat nowego prawa

Ten przepis wprowadzono w 2010 r. Pracowała nad nim m.in. posłanka PO Magdalena Kochan.

Jej zdaniem wcześniej w prawie była luka. – Znam przypadek sprzed 2010 r., gdy policjanci zaalarmowani przez sąsiadów weszli do jednego z mieszkań. Zastali kompletnie pijaną matkę karmiącą piersią trzymiesięczne dziecko. Obok bawiła się czwórka małych dzieci. Wszystkie jej odebrali, choć zgodnie z prawem powinni czekać na orzeczenie sądu rodzinnego – relacjonuje posłanka.

Posłanka zapewnia, że w celu zagwarantowania, by dzieci nie były odbierane pochopnie, odpowiednio sformułowano przepis. Zapisano, że pracownik socjalny musi działać w towarzystwie policjanta i lekarza lub ratownika medycznego.

W 2011 r. odebrano w tym trybie 474 dzieci, w 2012 r. – 500, a w 2013 r. – 571.

Skąd tak radykalny, niemal dwuipółkrotny wzrost liczby w 2014 r.?

Zdaniem Ministerstwa Pracy zmieniła się świadomość społeczna. „Zgłoszeń nie dokonują już tylko same osoby doświadczające przemocy w rodzinie, ale również sąsiedzi, do których docierają niepokojące sygnały" – sugeruje ministerstwo.

„Można stwierdzić również, że zwiększa się zaufanie do służb, które zajmują się przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie" – dodaje.

Resort podkreśla, że większa liczba interwencji to nie powód do niepokoju. „Tyle dzieci prawdopodobnie uchroniliśmy przed tragicznymi zdarzeniami" – zauważa.

Większe ryzyko

Bardziej sceptyczny jest mec. Bartosz Lewandowski z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, które monitoruje sprawy sądowe dotyczące ograniczenia władzy rodzicielskiej.

– Na wzrost liczby odebranych dzieci mogło mieć wpływ wiele czynników. Bywa, że pracowników socjalnych złośliwie zawiadamiają sąsiedzi. Bardzo często taka broń wykorzystywana jest w sprawach rozwodowych. Poza tym mam wrażenie, że pracownicy socjalni coraz częściej nadgorliwie podchodzą do kwestii biedy. Gdy rodzina nie jest zamożna, zamiast ją nadzorować, łatwiej jest im odebrać dzieci – wylicza.

Bartosz Lewandowski nie zgadza się też z opinią, że przepisy sformułowano tak, by utrudniały popełnienie błędu przez pracowników socjalnych. Jego zdaniem niewłaściwie została zapisana w nich procedura zażalenia na odebranie dziecka. Teoretycznie zażalenie mogą wnieść wszyscy rodzice, a sąd musi rozpatrzyć je w ciągu doby.

W praktyce takich sytuacji prawie nie ma. W 2014 r. na 1359 przypadków odebrania dzieci było tylko 12 zażaleń, z których sąd uwzględnił zaledwie dwa.

Dotyczyły one w sumie sześciorga dzieci.

Powód? – Zażalenie powinno spełniać kryteria określone w kodeksie postępowania cywilnego. Sformułowanie takiego dokumentu przewyższa możliwości większości rodziców. W niezrozumiały sposób są też informowani, że mają takie prawo – uważa mec. Bartosz Lewandowski.

Z danych Ministerstwa Pracy wynika, że ich dzieci trafiają najczęściej do domów dziecka, a następnie do rodzin zastępczych lub osób najbliższych, np. dziadków.

Tam muszą czekać na orzeczenie sądu rodzinnego dotyczące ewentualnego pozbawienia lub ograniczenia władzy rodzicielskiej. A działanie sądów rodzinnych było w ostatnich latach często krytykowane.

Gorliwość sądów

Media opisywały ostatnio sprawę rodziny Olejarzów z Pruchnika, którym sąd odebrał ośmioro dzieci w powodu biedy. Pod koniec października zdecydował, że większość z nich może już wrócić do rodziców, bo warunki mieszkaniowe się poprawiły.

– Orzeczenia sądów często budzą więcej kontrowersji niż działania pracowników socjalnych – zauważa Magdalena Kochan.

Może brać się to stąd, że nie tylko w działaniach pracowników socjalnych, ale też w pracy sądów można zaobserwować tendencję wzrostową.

Na początku wieku odbierały dzieci rodzicom w około 17 tys. przypadkach rocznie. To o jedną trzecią mniej niż obecnie.

W 2014 r. na 43 tys. spraw sądy rodzinne wydały 25 tys. orzeczeń w sprawach pozbawienia, ograniczenia lub zawieszenia praw rodzicielskich, które dotyczyły 38 tys. dzieci.

W 2014 r. w trybie pilnym odebrano w całej Polsce 1359 dzieci. To ponaddwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Eksperci mają jednak wątpliwości, czy wszystkie były uzasadnione.

W maju 2014 r. w Darłowie w woj. zachodniopomorskim pracownik socjalny odebrał rodzicom trójkę dzieci w wieku dziesięciu, ośmiu i czterech lat. Wcześniej na niepokojące zachowanie jednego z dzieci zwrócili uwagę nauczyciele i pedagog szkolny. Ich zdaniem w rodzinie mogło dochodzić do molestowania seksualnego. Pracownik ośrodka pomocy społecznej skorzystał z przepisu umożliwiającego szybkie odebranie dziecka „w razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia w związku z przemocą w rodzinie".

Pozostało 86% artykułu
Społeczeństwo
Wybory samorządowe 2024: Wszystko, co trzeba o nich wiedzieć
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie chcą, aby wojsko NATO weszło na Ukrainę
Społeczeństwo
Nowy rekord WOŚP. Jerzy Owsiak o wyniku tegorocznej zbiórki
Społeczeństwo
Wielkanoc 2024. Czy Polaków stać na święta? Sondaż (WIDEO)
Społeczeństwo
Były wojskowy sędzia skazany za mord sądowy pilota