Tatrzańscy strażnicy wytropią wandali w sieci

Wrzucenie na Facebooka fotki z zabronionej kąpieli w Morskim Oku może skutkować telefonem lub e-mailem z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Aktualizacja: 03.10.2016 23:22 Publikacja: 02.10.2016 19:20

Tatry – kąpiele w stawach, nocowanie poza schroniskiem czy rozpalanie ognisk jest tu zabronione.

Tatry – kąpiele w stawach, nocowanie poza schroniskiem czy rozpalanie ognisk jest tu zabronione.

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Komendant straży parku Edward Wlazło dostał kilka dni temu e-mail od Wasyla, Rosjanina, który latem kąpał się w Morskim Oku. Jego zdjęcia zamieszczone w serwisie społecznościowym obiegły internet i dotarły do TPN. Strażnicy rozpoczęli poszukiwania, ale zanim go znaleźli, turysta zgłosił się do nich sam.

– Napisał mi, że jest „człowiekiem honoru, a nie żadnym dzikusem", że nie wiedział, iż kąpiel na terenie parku narodowego jest zabroniona, przeprasza za swoje zachowanie. Obiecał, że pod koniec roku przyjedzie do Zakopanego i zapłaci mandat. Czekamy – opowiada Wlazło.

Za nieodpowiednie zachowanie na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN) turystom grozi nawet do 1000 złotych mandatu. Rosjanin nie jest jedyną osobą, którą za pomocą serwisów społecznościowych namierzyli strażnicy.

– Regularnie przeszukujemy serwisy i patrzymy, czy nie ma na nich zdjęć i filmów, na których widać, że turyści ewidentnie złamali prawo, np. kąpiąc się w górskich stawach, nocując poza schroniskiem, chodząc poza szlakami, paląc ogień czy papierosy na terenie TPN. Ludzie się tym chwalą na swoich profilach, bo wschód słońca nad górami jest urokliwy. Przeglądanie pod tym kątem internetu weszło do stałych obowiązków części strażników – opowiada Wlazło. – Turyści są bardzo zdziwieni, gdy się z nimi kontaktujemy, i najczęściej przepraszają za swoje zachowanie. Jeśli rzeczywiście żałują, to ich pouczamy. Gdy zachowują się arogancko, karzemy mandatem lub przekazujemy sprawę policji – mówi komendant.

W tym roku strażnicy TPN wystawili już 12 mandatów, a kilka tysięcy turystów zostało pouczonych. Jak deklaruje Wlazło, „nie zależy im na tym, by karać, wolą edukować i dlatego częściej wysyłają e-maile lub dzwonią z pouczeniami".

Z serwisów społecznościowych korzystają już od dawna funkcjonariusze policji. – Kiedy trafiamy na zdjęcie lub film, na którym ewidentnie widać, że ktoś łamie prawo, natychmiast się tym zajmujemy. W kręgu naszego zainteresowania są zarówno ciężkie przestępstwa, jak pedofilia, przestępstwa gospodarcze czy dręczenie zwierząt, ale także te drobniejsze. Serwisy społecznościowe to ważne narzędzie w pracy policji – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Jedną z najgłośniejszych spraw, która wypłynęła dzięki internetowi, są szaleńcze jazdy po Polsce pirata drogowego Roberta N. ps. Frog nagrane przez niego na filmie zamieszczonym w sieci. Policjanci doliczyli się na nich 81 wykroczeń, a „Frog" został namierzony. – W internecie nikt nie jest anonimowy, a dotarcie do danej osoby to często tylko kwestia czasu – mówi Borowiak.

Dlaczego więc ludzie ryzykują i chwalą się w sieci łamaniem przepisów?

– Dla splendoru i szpanu. To nic innego jak karmienie swojego ego, pokazanie znajomym, jaki jestem odważny. Ludzie wrzucają tego typu zdjęcia, by się w prostacki sposób pochwalić, jakie to mają ciekawe życie. Podobnie bez skrupułów udostępniają zdjęcia z alkoholowych libacji – mówi psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki.

Dodaje, że samo ryzyko namierzenia przez odpowiednie służby dodatkowo, w ich odczuciu, dodaje im prestiżu.

– Mają szansę na chwilę stać się bohaterem. I robią to za wszelką cenę – podsumowuje ekspert.

Komendant straży parku Edward Wlazło dostał kilka dni temu e-mail od Wasyla, Rosjanina, który latem kąpał się w Morskim Oku. Jego zdjęcia zamieszczone w serwisie społecznościowym obiegły internet i dotarły do TPN. Strażnicy rozpoczęli poszukiwania, ale zanim go znaleźli, turysta zgłosił się do nich sam.

– Napisał mi, że jest „człowiekiem honoru, a nie żadnym dzikusem", że nie wiedział, iż kąpiel na terenie parku narodowego jest zabroniona, przeprasza za swoje zachowanie. Obiecał, że pod koniec roku przyjedzie do Zakopanego i zapłaci mandat. Czekamy – opowiada Wlazło.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie boją się wojny
Społeczeństwo
Odeszła pozostając wierna sobie. Jaka naprawdę była prof. Jadwiga Staniszkis