Autorzy projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę poza zamknięciem większych sklepów i centrów handlowych chcą również ograniczyć działalność sprzedawców internetowych.
– Za zgodą pracownika, czyli ze specjalnym dodatkiem do wynagrodzenia, można by było jedynie szykować zamówienia. Nic nie mogłoby jednak opuścić firmy, paczki do klientów mogłyby trafić dopiero w poniedziałek – mówi Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność.
Ograniczenia mają nie dotyczyć centrów dystrybucyjnych dużych sieci handlowych, lecz jedynie zaplecza e-sklepów. – Gdyby zamknąć centra sieci, w poniedziałek sklepy byłyby puste. Dlatego zgodziliśmy się na takie ustępstwo. Co do sprzedawców internetowych już takiej woli nie ma – dodaje Alfred Bujara. Zgodnie z projektem e-sklepy nie mogłyby wysyłać zamówień do poniedziałku do 6 rano.
Takimi pomysłami są przerażone firmy kurierskie. – W weekendy i tak większość nie realizuje dostaw, ale wprowadzenie ograniczeń do 6 rano w poniedziałek to dla nas ogromne wyzwanie. Wielu klientów oczekuje doręczeń do 9 rano i takie są punkty w umowach; w takich realiach jest to nie do zrealizowania – mówi przedstawiciel jednej z firm.
Nowe prawo może poważnie odczuć firma Amazon, która uruchomiła w Polsce centra dystrybucyjne obsługujące głównie klientów z Niemiec. Ustawa w obecnym kształcie byłaby dla firmy wyzwaniem. Amazon nie odpowiedział wprawdzie na nasze pytania o spodziewane skutki ustawy dla swojej działalności w naszym kraju, ale Solidarność uważa, że skoro firma może w niedzielę zamykać swoje centra w Niemczech, to te w Polsce powinny być traktowane tak samo.