Zwycięstwo rezydentów w walce o wyższe wynagrodzenia i lepsze warunki pracy zachęciło innych pracowników sektora publicznego do upominania się o podwyżki. Walczą o nie m.in. nauczyciele, ale także pracownicy cywilni wojska, policji, inspekcji sanitarnej i sądów.
– Płace w sferze budżetowej, z uwagi na kryzys finansowy, zostały zamrożone przeszło osiem lat temu. Czasy się zmieniły, a przeciętny urzędnik wciąż zarabia tyle samo, czyli około 2 tys. na rękę. To jest frustrujące – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
O rosnącym niezadowoleniu pracowników budżetówki świadczy chociażby list, który kilka dni temu do premiera Mateusza Morawieckiego wysłali urzędnicy z Bydgoszczy. Piszą w nim, że pomimo przedwyborczych obietnic do tej pory nie doczekali się poprawy sytuacji materialnej.
Z kolei pracownicy cywilni policji rozważają zbiórkę pieniędzy, by wesprzeć finansowo Jarosława Gowina. „Nauczyliśmy się pomagać innym. Jeśli komuś nie wystarcza na życie, to podzielimy się z nim tym, co mamy" – można przeczytać na urzędniczym forum w wątku poświęconym niefortunnej wypowiedzi wicepremiera.
– Ludzi wkurzyły też nagrody, które przyznał sobie rząd, który oszczędza na nich, a na sobie już nie – tłumaczy Radzikowski.