Skąd ten wynik? Z jednej strony to efekt wyższej liczby urodzeń w 2017 r. Z drugiej – zwiększającej się liczby migrantów zza naszej wschodniej granicy.

Ze wstępnych danych Urzędu wynika, że w zeszłym roku na świat przyszło 403 tys. dzieci. To o prawie 20 tys. więcej niż przed rokiem. I co istotne, w tym okresie zmarło zaledwie o 500 osób mniej niż się urodziło.

Ta niemal zrównana liczba urodzeń i zgonów nie wpływa jednak na ogólny trend. Liczba rodzących się dzieci wciąż jest zbyt mała, by zapewnić zastępowalność pokoleń. Obecnie współczynnik dzietności (czyli liczba dzieci przypadająca na kobietę w wieku rozrodczym) wynosi 1,36. By Polacy nie wymierali, musi być on na poziomie co najmniej 2,1.

Tym bardziej, że liczba umierających w porównaniu do 2016 r. zwiększyła się aż o 15 tys.

„Obserwowane procesy demograficzne wskazują, że sytuacja ludnościowa Polski jest trudna. W najbliższej perspektywie nie można spodziewać się znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny. Obserwowany od ćwierćwiecza niski poziom dzietności będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, ze względu na zmniejszającą się liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Zjawisko to dodatkowo jest potęgowane wysoką skalą emigracji Polaków za granicę” – podsumowuje swój raport GUS.