Szczegółowe dyspozycje nie muszą dyskwalifikować testamentu, gdyż uszanowanie ostatniej woli jest kluczową wartością. Prowokuje to jednak do skłócenia rodziny.

To wnioski z najnowszej sprawy i postanowienia Sądu Najwyższego.

Szczegółowa decyzja

SN zajmował się sprawą o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym w 2010 r. Władysławie M. Była to osoba wykształcona i skrupulatna, która dziesięć lat wcześniej spisała własnoręcznie „decyzję” na wypadek swej śmierci. Szczegółowo w niej podzielił składniki swego majątku, dokładnie wskazując, co któremu z trzech jego synów ma przypaść. Chodziło o obrazy, pamiątkowe militaria itp. Drobniejsze przedmioty, raczej ku pamięci, pozapisywał pięciorgu wnukom. Na kopercie, w której umieścił to pismo, napisał „testament”.

Sąd rejonowy uznał, że pismo to nie wypełniało wymogów testamentu, i stwierdził nabycie spadku według reguł ustawowych przez trzech synów zmarłego – po 1/3.

Sąd Okręgowy w Warszawie był innego zdania, w jego ocenie pismo wypełniało warunki testamentu własnoręcznego: było w całości napisane pismem ręcznym spadkodawcy, podpisane i opatrzone datą. W konsekwencji stwierdził nabycie spadku na podstawie testamentu.

Rzeczy a udziały

SO zastosował jednak regułę zamieszczoną w art. 961 kodeksu cywilnego, o której zapewne nie wie wielu Polaków. Otóż, jeżeli spadkodawca przeznaczył danej osobie, lub jak tutaj kilku osobom, w testamencie poszczególne przedmioty majątkowe, które wyczerpują prawie cały spadek, traktuje się ich nie jako zapisobierców, lecz jako spadkobierców w częściach ułamkowych odpowiadających wartości przeznaczonych im przedmiotów. Kodeks zawiera bowiem zasadę, że spadkodawca decyduje w testamencie o udziale (ułamkach) poszczególnych spadkobierców w spadku, a nie o konkretnych składnikach spadku dla nich. W efekcie jeden syn dostał np. 288/1000 udziałów spadku, drugi 316/1000, jeden z wnuków 17/1000, a inny 22/1000.

Dwaj synowie odwołali się do Sądu Najwyższego. Ich pełnomocnik adwokat Paweł Dąbrowski przekonywał SN, że SO nie miał do tego podstaw. Po pierwsze, zmarły nie wspomniał o udziale w jednej nieruchomości, jednak wartej stosunkowo niewiele, i bezpodstawnie zakwalifikował zapisy dla wnuków, jakby mieli być obok swoich ojców spadkobiercami. Wniósł o zwrócenie sprawy SO, aby ponownie ustalił udziały spadkowe na synów po 1/3.

Nie przekonał Sądu Najwyższego.

– Przez szczegółowy podział spadku spadkodawca chciał zadbać o zgodę wśród spadkobierców, ale jeszcze bardziej skomplikował sprawę, można powiedzieć, przedobrzył – powiedział sędzia SN Wojciech Katner. – Nie ma wątpliwości, że zadysponował niemal całym spadkiem, są zatem podstawy do zastosowania art. 961 kodeksu cywilnego. Za utrzymaniem orzeczenia przemawia także to, że w istocie niezależnie, którą metodę zastosować, to efekt będzie zbliżony. Nie ma istotnej różnicy, czy spadkobierca dostanie 288 czy 333 z 1000 udziałów, ale z obowiązkiem wykonania zapisów. Ważne jest, by spór o spadek nie konfliktował bez potrzeby rodziny – dodał sędzia.

– Ciszę się, że wola ojca została wykonana – powiedział po sprawie „Rz” jeden z synów.

Orzeczenie SN jest prawomocne i ostateczne.

Sygn. akt I CSK 177/17

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Tomasz Kot, notariusz z Krakowa

Prawo spadkowe dopuszcza, aby spadkodawca w testamencie zobowiązał spadkobiercę do spełnienia określonego świadczenia majątkowego na rzecz oznaczonej osoby (zapis zwykły). Sporne bywa określenie w danych okolicznościach, kto jest spadkobiercą, a kto zapisobiercą. Autorzy testamentów nierzadko szczegółowo rozpisują dalszy los poszczególnych składników majątkowych, rozrządzając nimi na rzecz konkretnych osób; używając słów sędziego SN z tej sprawy – można przedobrzyć szczegółowością. Chcąc nie dopuścić sporów i kłopotów w toku dziedziczenia, testator powinien wyraźnie wskazać spadkobiercę oraz zapisobierców.