Radziwiłła kłopot z rezydentami

Wielkie emocje i brak rozstrzygnięcia. Minister zdrowia nie potrafi wyjaśnić, jak chce zażegnać strajk lekarzy.

Aktualizacja: 10.10.2017 06:13 Publikacja: 09.10.2017 19:31

Jeden z lekarzy rezydentów wyprowadza z Sejmu głodującą koleżankę, która zasłabła podczas przemówien

Jeden z lekarzy rezydentów wyprowadza z Sejmu głodującą koleżankę, która zasłabła podczas przemówienia ministra zdrowia

Foto: PAP, Tomasz Gzell

– Doszliśmy do momentu, w którym należy powiedzieć jasno, że bez wizyty pani premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego konfliktu – apelowali rezydenci podczas poniedziałkowego, specjalnego posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia. Niestety, nie doczekali się nawet zaproszonego na posiedzenie przedstawiciela Kancelarii Premiera.

Rezydenci, czyli młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, od 2 października prowadzą strajk głodowy w szpitalu dziecięcym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM). Domagają się od rządu zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu najbliższych trzech lat oraz poprawy warunków pracy i płacy. – Nie wiemy, kto doradza pani premier w kwestiach ochrony zdrowia, ale jesteśmy przekonani, że jeżeli usłyszy nasze argumenty, przyzna nam rację. Ochrona zdrowia to nie wydatek, a inwestycja. Każda złotówka zainwestowana w ochronę zdrowia, to 4 zł dla państwa – przekonywał przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Jarosław Biliński.

Po ośmiu dniach głodówki lekarz protestu zdyskwalifikował 10 osób: – Ci ludzie trafiają na oddziały szpitalne z kroplówkami, dostają żółtaczki, są w fatalnym stanie psychicznym mimo ciągłej opieki psychologicznej – mówił Biliński. Dodał, że zdyskwalifikowanych zastępują kolejni, którzy dojechali m.in. z Krakowa. Do głodujących przyłączył się też szef OZZL Krzysztof Bukiel.

Rezydenci skrytykowali też informacje zamieszczane na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. – Notatkę odnoszącą się do postulatów protestu głodowego można śmiało nazwać obrzydliwą propagandą sukcesu – mówił Jarosław Biliński. I wytknął ministrowi Konstantemu Radziwiłłowi niekonsekwencję: – Napisano, że poziom 6 proc. PKB na ochronę zdrowia uzyskamy w 2025 r. Jak mamy to traktować, jeśli dr Konstanty Radziwiłł jeszcze tydzień przed objęciem fotela ministra zapowiadał, że 6 proc. osiągniemy w trzy lata?

Sam minister odparł, że ma wrażenie, jakby „żył w podwójnej rzeczywistości", bo pensje rezydentów są „niskie, ale nie głodowe", a w ciągu najbliższych czterech lat wynagrodzenia rezydentów będą rosnąć – w pierwszym roku o 100 zł, a w kolejnych latach o większe kwoty. – To są ogromne zwyżki – argumentował. I pochwalił protestujących za to, że ich działania zwiększyły świadomość problemów ochrony zdrowia. – Zmieniłbym jednak formę protestu, bo ta dramaturgia przyniosła już oczekiwane efekty – podsumował blisko 50-minutowe przemówienie, po którym jedna z protestujących zasłabła i trzeba było zarządzić przerwę.

Postawa ministra nie dziwi rezydentów. – To element teatru, gdzie każdy ma do odegrania swoją rolę. Oby jednak ten teatr poprzedzał realne rozwiązania. Na razie minister rzeczywiście zdaje się walczyć z rozdwojeniem rzeczywistości, bo z jednej strony dziękuje nam za zwrócenie uwagi na problemy służby zdrowia, a z drugiej nam się dziwi – mówi Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów, jeden z inicjatorów protestu.

Komisja zwołana w celu wyjaśnienia, czy i jak Ministerstwo Zdrowia ma zamiar rozwiązać problem, po 3,5 godz. zakończyła się bez konkretnych rozstrzygnięć. Jej przewodniczący Bartosz Arłukowicz zgłosił dezyderat, by z rezydentami rozmawiała premier Szydło, ale posłowie PiS byli przeciw. Przegłosowali natomiast własny, który zakładał, że z rezydentami nadal będzie rozmawiał minister.

Od kilku dni trwają mediacje z udziałem certyfikowanego mediatora, którego zaproponował protestującym rektor WUM prof. Mirosław Wielgoś. Rezydenci nie chcieli ujawnić, kto rozmawia z nimi po stronie resortu zdrowia. Zdradzili jedynie, że nie jest to osoba decyzyjna. Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że negocjacje prawdopodobnie nie zakończą się porozumieniem.

– Walczymy nie tylko o siebie, o to, by móc godnie uprawia nasz zawód, ale o pacjentów – podkreślają rezydenci.

– Doszliśmy do momentu, w którym należy powiedzieć jasno, że bez wizyty pani premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego konfliktu – apelowali rezydenci podczas poniedziałkowego, specjalnego posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia. Niestety, nie doczekali się nawet zaproszonego na posiedzenie przedstawiciela Kancelarii Premiera.

Rezydenci, czyli młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, od 2 października prowadzą strajk głodowy w szpitalu dziecięcym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM). Domagają się od rządu zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu najbliższych trzech lat oraz poprawy warunków pracy i płacy. – Nie wiemy, kto doradza pani premier w kwestiach ochrony zdrowia, ale jesteśmy przekonani, że jeżeli usłyszy nasze argumenty, przyzna nam rację. Ochrona zdrowia to nie wydatek, a inwestycja. Każda złotówka zainwestowana w ochronę zdrowia, to 4 zł dla państwa – przekonywał przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Jarosław Biliński.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ochrona zdrowia
Obturacyjny bezdech senny – choroba niedoceniana
Ochrona zdrowia
Ćwiek-Świdecka: Kobiety kupują pigułki „dzień po” jak wtedy, gdy nie było recept
Ochrona zdrowia
Gdańskie centrum sportu zamknięte do odwołania. Znaleziono groźną bakterię
Ochrona zdrowia
Rewolucja w kodeksie etyki lekarskiej? Wykreślone ma być jedno ważne zdanie
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: WOŚP nie ma nic wspólnego z wydolnością systemu ochrony zdrowia