– Doszliśmy do momentu, w którym należy powiedzieć jasno, że bez wizyty pani premier Beaty Szydło nie rozwiążemy tego konfliktu – apelowali rezydenci podczas poniedziałkowego, specjalnego posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia. Niestety, nie doczekali się nawet zaproszonego na posiedzenie przedstawiciela Kancelarii Premiera.
Rezydenci, czyli młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, od 2 października prowadzą strajk głodowy w szpitalu dziecięcym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM). Domagają się od rządu zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu najbliższych trzech lat oraz poprawy warunków pracy i płacy. – Nie wiemy, kto doradza pani premier w kwestiach ochrony zdrowia, ale jesteśmy przekonani, że jeżeli usłyszy nasze argumenty, przyzna nam rację. Ochrona zdrowia to nie wydatek, a inwestycja. Każda złotówka zainwestowana w ochronę zdrowia, to 4 zł dla państwa – przekonywał przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Jarosław Biliński.
Po ośmiu dniach głodówki lekarz protestu zdyskwalifikował 10 osób: – Ci ludzie trafiają na oddziały szpitalne z kroplówkami, dostają żółtaczki, są w fatalnym stanie psychicznym mimo ciągłej opieki psychologicznej – mówił Biliński. Dodał, że zdyskwalifikowanych zastępują kolejni, którzy dojechali m.in. z Krakowa. Do głodujących przyłączył się też szef OZZL Krzysztof Bukiel.
Rezydenci skrytykowali też informacje zamieszczane na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. – Notatkę odnoszącą się do postulatów protestu głodowego można śmiało nazwać obrzydliwą propagandą sukcesu – mówił Jarosław Biliński. I wytknął ministrowi Konstantemu Radziwiłłowi niekonsekwencję: – Napisano, że poziom 6 proc. PKB na ochronę zdrowia uzyskamy w 2025 r. Jak mamy to traktować, jeśli dr Konstanty Radziwiłł jeszcze tydzień przed objęciem fotela ministra zapowiadał, że 6 proc. osiągniemy w trzy lata?
Sam minister odparł, że ma wrażenie, jakby „żył w podwójnej rzeczywistości", bo pensje rezydentów są „niskie, ale nie głodowe", a w ciągu najbliższych czterech lat wynagrodzenia rezydentów będą rosnąć – w pierwszym roku o 100 zł, a w kolejnych latach o większe kwoty. – To są ogromne zwyżki – argumentował. I pochwalił protestujących za to, że ich działania zwiększyły świadomość problemów ochrony zdrowia. – Zmieniłbym jednak formę protestu, bo ta dramaturgia przyniosła już oczekiwane efekty – podsumował blisko 50-minutowe przemówienie, po którym jedna z protestujących zasłabła i trzeba było zarządzić przerwę.