8 miliardów złotych więcej niż rok wcześniej wydano w 2017 r. z budżetu państwa na system ochrony zdrowia. Jednocześnie, jak pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego, w ubiegłym roku zmarło o 16 tys. Polaków więcej. Zdaniem ekspertów to nie tylko efekt starzenia się społeczeństwa, ale także kiepskiej opieki zdrowotnej. – Te pieniądze zwyczajnie zmarnowano – uważa prof. dr hab. n. med. Paweł Buszman, kardiolog i prezes American Heart of Poland. – W skali europejskiej jesteśmy państwem unikatowym w sensie negatywnym, bo oczekiwana długość życia skróciła się zamiast wydłużyć. Możemy więc przyjąć, że wydajemy dużo, ale z coraz mniejszą efektywnością – mówił prof. Buszman podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress), który odbył się w ubiegłym tygodniu w Katowicach. I dodał, że zanim podejmie się decyzję o podniesieniu nakładów na zdrowie, należy się najpierw zastanowić, w jaki sposób je wydawać.

Pozostali uczestnicy debaty „Medycyna oparta na wartości" zgodzili się, że najadekwatniejszą metodą zarządzania systemem ochrony zdrowia jest tzw. value based medicine, czyli medycyna oparta na wartości, w której podstawą do opracowania budżetu lub otrzymania refundacji jest zestawienie oczekiwanych efektów z osiągniętymi rezultatami leczenia. Odpowiednia weryfikacja danych pozwala na lepsze określenie bieżących potrzeb, a tym samym trafniejszą alokację środków publicznych.

Zdaniem dr Małgorzaty Gałązki-Sobotki, dyrektor Centrum Kształcenia Podyplomowego Uczelni Łazarskiego, jest to jedyna efektywna droga do osiągnięcia mierzalnych efektów tożsamych z właściwą mapą potrzeb zdrowotnych. Ekspertka uważa, że w systemie ochrony zdrowia niezbędna jest całościowa zmiana paradygmatu myślenia o medycynie jako o dziedzinie, którą należy rozpatrywać w zakresie efektywności ponoszonych kosztów. – System leczenia oparty na wartości może ochronić kraj przed brakiem wymiernych efektów przy jednoczesnym zwiększaniu budżetu – twierdzi ekonomistka. A Andrzej Sośnierz, wiceszef Sejmowej Komisji Zdrowia i twórca Śląskiej Kasy Chorych uważa, że przedsięwzięcie tego rodzaju zarządzania pozwoliłoby na definitywne rozgraniczenie intencji politycznych i faktycznych wymogów i potrzeb, a same ustawy byłyby profilowane lepiej niż obecnie.

Jako przykład wdrożenia value based medicine prof. Buszman podał rozwój kardiologii, który przypadł na wdrożenie kas chorych, które lepiej nakreślały rzeczywiste potrzeby pacjentów. – Nowoczesna medycyna sercowo-naczyniowa wykazała wyjątkowo wysokie wartości dla chorych w ujęciu indywidualnym i populacyjnym, mając tym samym bezpośrednie przełożenie na gospodarkę kraju. Zmniejszenie śmiertelności o 5 proc. potrafi bowiem zwiększyć PKB per capita o 1 proc. – przekonywał prof. Buszman. I dodał, że środki inwestycyjne wydane na opiekę sercowo-naczyniową przez rząd (500 mln zł) i środki prywatne (blisko 1 mld zł), zaowocowały w latach 2000–2015 spadkiem umieralności z powodu choroby wieńcowej o 33 proc. i zawału serca o 50 proc.