Trener Jacek Nawrocki wierzy, że taki scenariusz jest możliwy, jeśli nasze siatkarki zagrają z fantazją i zapomną o presji, która chwilami je paraliżuje. Turczynki są w ich zasięgu, choć trzeba pamiętać, że to czwarty zespół ostatnich mistrzostw. W Baku przegrały jednak dwa mecze, wygrały dopiero – 3:1 – ten trzeci, najważniejszy, z Ukrainą, która wraca do domu.
Polki zakończyły fazę grupową na drugim miejscu, za Azerbejdżanem, z którym przegrały ostatnie spotkanie. Gdyby zajęły trzecie miejsce, tak jak wyżej klasyfikowane Niemki, to w barażu zmierzyłyby się z Bułgarią, która była bliska wygranej z Rosją i bezpośredniego awansu do ćwierćfinału. Bułgarki przegrały z mistrzyniami Europy 2:3, do końca walczyły o zwycięstwo. Chyba więc lepiej, że teraz na naszej drodze staną Turczynki.
Tyle że w siatkówce pań do końca nic nie wiadomo. Na boiskach w Gruzji i Azerbejdżanie (te dwa kraje zorganizowały mistrzostwa) roiło się od prostych błędów, a wyniki setów zmieniały się jak w kalejdoskopie. Inna sprawa, że do ćwierćfinału awansowały faworytki: Azerki, które osobiście dopinguje prezydent Ilham Alijew, Serbki, Włoszki i Rosjanki, a w barażach oprócz Polek grają Turczynki, Holenderki, Czeszki, Białorusinki, Chorwatki, Bułgarki i Niemki.
Odpadły natomiast Belgijki, brązowe medalistki mistrzostw Europy sprzed czterech lat, które na poprzednich mistrzostwach przegrały w ćwierćfinale z Serbią. Teraz wracają do domu wcześniej, razem z Węgierkami, Ukrainkami oraz debiutującymi w tej imprezie Gruzinkami.
Polki nie są skazane na porażkę. Turczynki na razie nic wielkiego w tych mistrzostwach nie pokazały, grają nierówno, popełniają sporo błędów i jeśli w meczu z naszym zespołem zostaną postawione pod ścianą, to każdy wynik jest możliwy.