Ostatnia wola zawsze w ostatnim testamencie - o błędnych opiniach biegłych dotyczących testamentów

Często ten sam majątek zostaje przekazany różnym spadkobiercom

Aktualizacja: 07.07.2018 12:51 Publikacja: 07.07.2018 02:00

Ostatnia wola zawsze w ostatnim testamencie - o błędnych opiniach biegłych dotyczących testamentów

Foto: AdobeStock

Ponieważ często pytają państwo o wyjaśnienie specyfiki badań pisma zdegradowanego, szczególnie w kontekście analiz testamentów, spróbuję przybliżyć kilka zagadnień, ale przez pryzmat błędnych opinii dotyczących testamentów właśnie.

Długopisem lub z notariuszem

Testamenty są stosunkowo częstą formą wyrażania ostatniej woli. Mają charakter notarialny, czyli są poświadczone notarialnie, lub też spisane są własnoręcznie przez testatora w obecności lub bez obecności świadków (osób trzecich). Jeśli testament jest poświadczany przez notariusza, czynność taka może odbyć się w kancelarii notarialnej lub w miejscu przebywania osoby, która testament chce napisać. Zazwyczaj jest to dom, szpital, rzadziej dom opieki społecznej lub hospicjum. Oryginał testamentu notarialnego przechowuje notariusz w kancelarii przez dziesięć lat, a potem testament przekazywany jest do wydziału ksiąg wieczystych sądu rejonowego. Testator i upoważnione przez niego osoby otrzymują wypisy tego dokumentu. A po śmierci testatora wypis mogą otrzymać jego następcy prawni. Dla innych treść testamentu to tajemnica. Moc prawna testamentu własnoręcznego jest taka sama jak notarialnego.

Należy pamiętać, że aby testament był ważny, musi być spisany własnoręcznie, opatrzony własnoręcznie napisaną datą i własnoręcznym podpisem – forma podpisu nie jest dookreślona, czyli może to być podpis czytelny, częściowo czytelny lub parafa. Tak więc jeśli testament jest napisany na komputerze, wydrukowany i podpisany – nie spełnia podstawowych kryteriów ważności tego rodzaju dokumentów. Zdarzały się w mojej praktyce tak właśnie przygotowane testamenty, zawierające wyłącznie podpis własnoręczny testatora. Z punktu widzenia formalnego nie są ważne.

Ludzie, kiedy cieszą się jeszcze dobrym zdrowiem, wspominają wprawdzie często o sporządzeniu testamentu, lecz zazwyczaj brakuje im na to czasu. Zabierają się do jego napisania dopiero wówczas, kiedy świadomi już są beznadziei lub chociażby powagi sytuacji.

Z praktyki opiniodawczej wynika, że ponad połowa testamentów powstaje w niekomfortowych warunkach znacznej niedyspozycji psychoruchowej testatora. Następstwem tego są trudności badawcze, jakie napotykają eksperci podczas badań graficzno-porównawczych. Pismo ręczne jest elementem naszej motoryki, sprawności ruchowej. W piśmie jak w zwierciadle można się przejrzeć i odtworzyć kondycję psychomotoryczną całego organizmu.

Kamienice na Śląsku

Kilka lat temu opiniowałam w sprawie, w której sporną kwestię stanowiły cztery testamenty: trzy z nich były w posiadaniu rodziny na stałe mieszkającej w Niemczech, ostatni z nich został napisany w 2013 r. Testatorka obdarowuje w nich spadkiem (kilka kamienic w centrum jednego z śląskich miast) swoje wnuczęta i dzieci z Niemiec. Ostatni testament został spisany na początku 2014 r. i znajdował się w posiadaniu jedynego krewnego żyjącego w Polsce, który pod koniec życia testatorki zainteresował się swoją krewną.

W ostatnim testamencie starsza pani jako głównego obdarowanego wskazała krewnego mieszkającego w Polsce. W sądzie toczyła się zatem sprawa o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłej. Powołany do tej sprawy biegły, na co dzień pracujący w jednej z katedr kryminalistyki ośrodka naukowego, potwierdził autentyczność ostatniego testamentu z 2014 r. Na podstawie tej opinii, w której jednoznacznie wskazano autentyczność wspomnianego dokumentu, wykazano podobieństwa w ekspertyzie, bardzo dokładnie i szczegółowo opisano przebieg badań. Wyrok wydawał się już przesądzony. Właściwie nie było żadnej przesłanki przemawiającej za odrzuceniem opinii, za podważeniem jej wniosków, za wykazaniem, że opinia jest nierzetelna lub błędna.

W tym właśnie miejscu chcę wrócić na moment do wątku, o którym pisałam w moim felietonie sprzed dwóch tygodni. A mianowicie o niesprawdzalności badań, a tym samym braku merytorycznej kontroli nad jakością opinii. Jak sędzia ma sprawdzić prawdziwość wniosków opinii sądowej? Pytanie zdaje się retoryczne, ponieważ gdyby zadać je na poważnie, musiałoby to oznaczać, że sędzia jest fachowcem w wielu kryminalistycznych i niekryminalistycznych dziedzinach i jest w stanie np. zweryfikować wyniki obliczeń księgowych biegłego rewidenta, ale także obliczenia z miejsca zdarzenia wypadku komunikacyjnego, stenogram biegłego z fonoskopii lub analizę eksperta badań pisma ręcznego. I tu pojawia się kolejny wątek: czy miarą dobrej opinii jest jej staranna forma, wzbogacenie tekstu ekspertyzy materiałem poglądowym, tablicami poglądowymi, wykresami, bo to, wydaje się, jedyne kryterium oceny ekspertyzy.

Praktyka pokazuje jasno, że do powołania kolejnego biegłego w sprawie zwykle przyczynia się jedna ze stron procesu lub postępowania, a nie sama ocena merytoryczna czy choćby formalna ekspertyzy przez organ procesowy, który biegłego powołał (sąd, prokuratura, policja). Jeżeli zatem opinia biegłego napisana została w sposób niebudzący zastrzeżeń pod względem formalnym, jedyną formą jej wzruszenia i spowodowania powołania innego, kolejnego biegłego jest uzasadniony wniosek jednej ze stron.

Tak też się stało w sprawie testamentów sporządzonych w kwestii dziedziczenia spadku, jakim były kamienice na Śląsku. W kolejnej opinii inny biegły, powołany także przez organ procesowy, wykazał, że wszystkie testamenty, którymi dysponowali krewni z Niemiec, są autentyczne, tzn. napisane zostały przez testatorkę. Testament z 2014 r. (ostatni) został natomiast sfałszowany. Fałszerstwo to rzeczywiście było mistrzowskie, wymagało sporej precyzji, dokładności i znajomości tematu. Fałszerz wykorzystał fakt, że testatorka pisała z zachowaniem tzw. impulsu pisma literowego lub nawet literowo-grammowego. Oznacza to, że wyrazy składały się z pojedynczych znaków, liter lub fragmentów liter, kreślonych obok siebie bez tworzenia wiązań pomiędzy literami. To konstrukcja o znacznie wyższym poziomie trudności do odtworzenia niż pojedyncze znaki.

Tak też i został stworzony fałszywy testament. Fałszerz, dysponując autentycznymi rękopisami, „przerysował" poszczególne znaki zbliżone konstrukcyjnie do znaków autentycznych, z analogicznym sposobem rozpoczęcia kreślenia liter, zakończenia znaków, realizacji detali konstrukcyjnych itd. Niestety – lub na szczęście – popełnił kilka błędów, szczególnie w obrębie znaków, których wzorcami najprawdopodobniej nie dysponował, i dzięki temu możliwe było zdemaskowanie fałszerstwa. Sprawa kamienic zakończyła się uznaniem ważności ostatniego testamentu z 2013 r. Nie bez znaczenia był też fakt, że biegły, który jako pierwszy opiniował w sprawie, przyznał się do błędu, co uprościło całe postępowanie, chociaż nieczęsto się to zdarza...

Na marginesie warto powiedzieć, że bardzo często sam testator sporządza kilka testamentów. Zawsze może odwołać lub zmienić zarówno cały testament, jak i jego poszczególne postanowienia. Może to czynić wielokrotnie, bez ograniczeń. W efekcie często ten sam majątek zostaje przekazany różnym spadkobiercom, którzy dopiero w sądzie dochodzą swoich praw.

Wzór pisma testora

Mówiąc o testamentach, nie można nie wspomnieć o sytuacjach, w których jako materiał porównawczy do badań pismoznawczych przekazany zostaje materiał (rękopisy) sporządzony przez kilka różnych osób. Badania takie standardowo zaczynają się więc od integracji materiału porównawczego, czyli wykazania jednorodności bądź nie pod względem wykonawstwa rękopisów przekazanych do badań jako autentyczne wzory pisma testatora. Przypisanie bowiem rękopisów porównawczych testatorowi, a w rzeczywistości nienakreślonych przez tę osobę, z łatwością może stać się podstawą obalenia takiej nierzetelnej opinii.

Zdążyć ze spisaniem

Błędy biegłych w opiniowaniu autentyczności testamentów są dość częste i mają zróżnicowane przyczyny. Od błędnej interpretacji materiału porównawczego po nieumiejętność oceny zmian, jakie zachodzą w piśmie starczym i/lub zdegradowanym. Bardzo ciekawą kwestią jest pomoc osobie chorej przy spisywaniu ostatniej woli.

Zagadnienie prowadzenia narzędzia pisarskiego (np. długopisu) przez osobę pomagającą w spisaniu testamentu często nastręcza wielu trudności interpretacyjnych. Stwierdzenie tzw. ręki wodzonej podczas spisywania testamentu widoczne jest jako współistnienie dwóch grafizmów – testatora i pomagającego, co może skutecznie podważyć ważność takiego testamentu. W przeszłości miałam też do zbadania wspólny testament małżonków, warto pamiętać, że i taki testament jest nieważny, gdyż każdy indywidualnie musi wyrazić swoją wolę.

Na pewno nie warto odkładać spisania testamentu na później. Niespodziewane zdarzenia – takie jak paraliż, ubezwłasnowolnienie, trwałe urazy – mogą skutecznie uniemożliwić dokonanie jakiejkolwiek czynności prawnej. Być może na jesiennej konferencji SCIENTII znajdzie się wystąpienie poświęcone tej problematyce, ze szczególnym uwzględnieniem błędów biegłych pojawiających się podczas opiniowania testamentów. Temat ten jest szalenie ciekawy, z pewnością go nie wyczerpałam, jedynie dotknęłam kilku zagadnień z nim związanych. Mam nadzieję, że dla czytelników jednak przydatnych.

Autorka jest wykładowczynią Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, współzałożycielką Polskiego Stowarzyszenia Biegłych Sądowych i wolontariuszką Fundacji Ubi Societas Ibi Ius

Ponieważ często pytają państwo o wyjaśnienie specyfiki badań pisma zdegradowanego, szczególnie w kontekście analiz testamentów, spróbuję przybliżyć kilka zagadnień, ale przez pryzmat błędnych opinii dotyczących testamentów właśnie.

Długopisem lub z notariuszem

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara