- Prasa się rozpisuje, ale nie do końca ma twarde dane, ilu osób to dotyczy. W tym nie ma nic nowego - zauważyła Rafalska.
- Taki stan jest w tej chwili, że możemy rozwiązać na jeden dzień umowę o pracę, jeżeli pracodawca nas z powrotem zatrudni i przyjmie - bo podejmujemy zawsze jakieś ryzyko, dzisiaj mniejsze, bo jest niskie bezrobocie - to możemy pobierać wynagrodzenie i możemy pobierać emeryturę. Jak była mowa o tym, że ograniczymy możliwość zarobkowania na emeryturze, to w Polsce podnosiło się straszne larum, że są niskie emerytury, a my chcemy zakazywać dorabiania czy pracy na emeryturze - mówiła minister.
- A poza tym dzisiaj potrzebne nam są ręce do pracy - nawet te spracowane emeryckie - dodała.
Minister pytana była także o różnicę w średniej wysokości emerytur kobiet i mężczyzn. Średnia emerytura kobiet, którym ZUS wydał już decyzję, to 1540 zł, a mężczyzn – 2800 zł. - Proszę pamiętać, zestawiając emeryturę mężczyzn, którzy mają pięć lat dłużej pracują i krócej żyją, a ten wiek życia się liczy, to w naturalny sposób te świadczenia emerytalne kobiety będzie niższe. A proszę jeszcze pamiętać, że jest luka płacowa i kobiety z reguły zarabiają, albo wcześniej zarabiały, mniej niż mężczyźni - tłumaczyła.
Pytana o to, jakiej emerytury sama się spodziewa, minister podkreśliła, że sama jest już w wieku emerytalnym, a "stołek ministerialny nigdy nie jest pewny". - Gdybym mandat poselski do końca kadencji wypełniła, to w roku 2019 mogę mieć ok. 4 tys. złotych emerytury. Ale będę pracowała dodatkowo cztery czy pięć lat ponad swój wiek emerytalny - podkreśliła Rafalska.