Okrzesik: Chaos w resorcie Macierewicza

Działania ministra obrony narodowej podważają autorytet armii w społeczeństwie i mocną pozycję naszego państwa na arenie międzynarodowej – pisze były poseł.

Aktualizacja: 28.10.2016 15:54 Publikacja: 27.10.2016 19:09

Okrzesik: Chaos w resorcie Macierewicza

Foto: materiały prasowe

Marek Kozubal podsumował rok rządów Antoniego Macierewicza. Autor znalazł wiele pozytywów w działaniach MON, wśród negatywów wymienił właściwie jedynie niepohamowany temperament i nieprzemyślane wypowiedzi, składając to na karb braku doradcy medialnego. Taka ocena zasadniczo rozmija się z rzeczywistością.

Bilans ministra obrony narodowej wypada zdecydowanie niekorzystnie. Do negatywnego dorobku szefa MON, oprócz faktycznie nieprzemyślanych wypowiedzi, możemy dołączyć także inne działania. Zmiana statutu jednej z największych spółek państwowych tylko po to, by powołać do rady nadzorczej niespełniającego kryteriów zaufanego współpracownika, stała się już niepożądanym symbolem rządów PiS i została skrytykowana nawet przez Jarosława Kaczyńskiego. Kazus Misiewicza nie jest zresztą jedynym i odosobnionym przykładem: apteka w Łomiankach i Towarzystwo Śpiewacze Lira okazały się kuźnią kadr dla przemysłu zbrojeniowego, podległego od niedawna MON.

Niezdrowy rechot w okolicach Kremla

Wypowiedzi ministra na temat mistrali, rzekomo odstąpionych Rosji przez Egipt, nie można skwitować jako jednej z nieprzemyślanych wypowiedzi. To nie wypowiedź prasowa, to oficjalne wystąpienie szefa MON w Sejmie. Nie jest tajemnicą, że źródłem tej dezinformacji jest jeden z portali internetowych, a nie informacje wywiadowcze. Studentów można uczyć, że w internecie można znaleźć wszystko i dlatego tak ważna jest umiejętność selekcji informacji, ale minister musi to już wiedzieć. Próba ratowania twarzy za pomocą sugestii, iż swoją wypowiedzią powstrzymał on tę transakcję, ociera się już o kabaret. Podobnie jak oficjalne i publiczne pytanie skierowane do władz rosyjskich, czy zrezygnowały z zakupu mistrali. To już nie jest sprawa takiej czy innej opinii o ministrze: takie zachowania podważają autorytet polskiego państwa i budzą niezdrowy rechot w okolicach Kremla.

Chluby MON nie przynosi także konflikt związany z caracalami. Jeszcze przed wyborami Macierewicz zapowiadał, że ich nie kupimy, mimo że jako jedyne wypełniły warunki przetargu, spełniały wymagania wojska i gwarantowały offset, który pomógłby reanimować polski przemysł lotniczy (bo zakłady w Mielcu i Świdniku to po prostu podwykonawcy światowych koncernów, a nie żadne „polskie zakłady", jak je usilnie przedstawia minister).

Gdy po roku negocjacje zostały bezowocnie zakończone, rozpoczął się istny festiwal pomysłów MON. Już dzień po decyzji o rezygnacji Macierewicz publicznie powiedział, że kupimy bez przetargu (i bez offsetu) black hawki z Mielca i to już w tym roku. Potem wielokrotnie zmieniała się liczba śmigłowców, data pierwszej dostawy przesunęła się już o dwa lata, do negocjacji ponownie zaproszono trzy firmy. Nadal nie wiemy, jakie, ile, za ile i kiedy kupimy śmigłowce, dowiedzieliśmy się natomiast, że minister nie był przygotowany na decyzję, którą sam zapowiadał od roku, że nie zna procedur zakupowych obowiązujących w wojsku, że składa obietnice bez pokrycia (jak ta o dostawie pierwszych śmigłowców już w 2016 r.), że w sposób absolutnie niedopuszczalny przesądza o wynikach postępowania jeszcze przed jego rozpoczęciem. Mało? To dodajmy do tego faworyzowanie firmy, na rzecz której lobbuje osoba powiązana z ministrem Macierewiczem.

Ale dość o błędach. Przyjrzyjmy się teraz sukcesom MON, zauważonym przez redaktora Kozubala. Najważniejszym z nich ma być Obrona Terytorialna, nowy rodzaj wojsk. Pomijam tu krytykę, która jest wyrażana przez niektórych ekspertów wobec akurat takiej koncepcji OT, ale nie mogę pominąć tego, że po roku od podjęcia decyzji nie można rozpocząć rekrutacji, gdyż projekty odpowiednich aktów prawnych nie wpłynęły jeszcze nawet do parlamentu. Na razie powstały jedynie dowództwa trzech brygad, nabór żołnierzy nie ruszył i nadal nie wiadomo, kiedy wystartuje, gdzie będzie przechowywana broń, a także gdzie zostaną otwarte ośrodki szkoleniowe. Mamy więc kolejnych wodzów, tylko Indian wciąż brak.

Wbrew temu, co twierdzi Marek Kozubal, nie nastąpiła także żadna istotna redefinicja Programu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych. Mimo w dużej mierze słusznej krytyki i szumnych zapowiedzi nowej odsłony PMT w programie pozostawionym przez ministra Tomasza Siemoniaka zaszły jedynie dwie istotne zmiany: przełożono w czasie (często poza obecną kadencję) realizację praktycznie wszystkich ważnych projektów i przesunięto część środków z modernizacji profesjonalnych wojsk operacyjnych na rzecz zakupów dla OT. Niestety, potwierdza to obawy, że budowa nowego rodzaju wojsk zahamuje modernizację sprzętową armii zawodowej.

Obawy te nie byłyby zasadne, gdyby spełniły się zapowiedzi podniesienia nakładów na armię. Tymczasem pierwszy samodzielnie przygotowany przez PiS projekt budżetu utrzymuje ten sam stopień finansowania sił zbrojnych, który wprowadził poprzedni rząd.

Zresztą, mimo totalnej krytyki poprzedniej ekipy, minister Macierewicz w ciągu roku kontynuował najważniejsze działania Siemoniaka. Najwyraźniej nie zdaje sobie z tego sprawy autor tekstu, gdy przypisuje te inicjatywy nowemu szefowi MON. Tak jest nie tylko ze stacjonowaniem wojsk amerykańskich w Polsce, które – wbrew entuzjastycznym enuncjacjom samego ministra – zostało wynegocjowane jeszcze w poprzedniej kadencji, ale także np. z odtwarzaniem garnizonów we wschodniej Polsce, zwiększeniem liczby żołnierzy zawodowych czy wzrostem ilości szkoleń rezerwistów.

Ta sama konkluzja dotyczy również zakupów uzbrojenia dla wojska: wszystkie tegoroczne umowy zostały zainicjowane i przygotowane jeszcze przez poprzedni rząd, wyjątkiem jest właściwie jedynie zakup samolotów dla VIP-ów (którego nie krytykuję, Macierewicz naprawia w ten sposób wieloletnie zaniedbania). Negocjacje z USA w sprawie obrony przeciwlotniczej czy zakupu pocisków JASSM-ER to także kontynuacja procesów zapoczątkowanych przez poprzednika.

Warto też się pochylić nad kolejnym „sukcesem" wymienionym przez Marka Kozubala. To zniesienie 12-letniego limitu służby szeregowych. Autor podkreśla, że w ciągu najbliższych dwóch lat umożliwi to pozostanie w wojsku prawie 2 tysięcy doświadczonych żołnierzy, nie dostrzega jednak innej konsekwencji tej zmiany: otóż za trzy lata (po osiągnięciu progu 15 lat służby) zacznie nam w ekspresowym tempie przybywać wojskowych emerytów, a trzeba wiedzieć że wydatki na emerytury wojskowe są częścią budżetu MON, pochłaniają jedną piątą tegoż i rosną. Maleje natomiast udział wydatków majątkowych. Decyzja ministra, będąca realizacją wyborczych obietnic, niestety idealnie wpisuje się w ten trend.

Zamiast różowych okularów – noktowizory

Można jeszcze długo wymieniać słabości obecnego MON: fatalna polityka informacyjna, chaos w decyzjach personalnych i organizacyjnych (np. w Biurze ds. Obrony Terytorialnej czy w Zarządzie P-1 Sztabu Generalnego), czystki w jednostce GROM, obsadzanie stanowisk dowódczych oficerami nieposiadającymi adekwatnego do stanowiska stopnia, lekceważące podejście do przyznawania wojskowych odznaczeń (vide Medal za Zasługi dla Obronności dla Bartłomieja Misiewicza, przyznany z naruszeniem obyczaju). Nie są to może sprawy pierwszoplanowe, ale potęgują wrażenie chaosu i upolitycznienia działań MON. Nie budują ani autorytetu armii w społeczeństwie, ani mocnej pozycji naszego państwa na arenie międzynarodowej.

Nie twierdzę, że Macierewicz nie ma dokonań. Uważam jedynie, że bilans tego roku dla MON wygląda wybitnie niekorzystnie. Marek Kozubal patrzy na działania ministra przez różowe okulary, tymczasem wojsku potrzeba raczej noktowizorów.

Autor jest wykładowcą akademickim. W okresie PRL działał w opozycyjnym ruchu Wolność i Pokój. Był posłem Unii Demokratycznej, członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej

Marek Kozubal podsumował rok rządów Antoniego Macierewicza. Autor znalazł wiele pozytywów w działaniach MON, wśród negatywów wymienił właściwie jedynie niepohamowany temperament i nieprzemyślane wypowiedzi, składając to na karb braku doradcy medialnego. Taka ocena zasadniczo rozmija się z rzeczywistością.

Bilans ministra obrony narodowej wypada zdecydowanie niekorzystnie. Do negatywnego dorobku szefa MON, oprócz faktycznie nieprzemyślanych wypowiedzi, możemy dołączyć także inne działania. Zmiana statutu jednej z największych spółek państwowych tylko po to, by powołać do rady nadzorczej niespełniającego kryteriów zaufanego współpracownika, stała się już niepożądanym symbolem rządów PiS i została skrytykowana nawet przez Jarosława Kaczyńskiego. Kazus Misiewicza nie jest zresztą jedynym i odosobnionym przykładem: apteka w Łomiankach i Towarzystwo Śpiewacze Lira okazały się kuźnią kadr dla przemysłu zbrojeniowego, podległego od niedawna MON.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Czego chcemy od Europy?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Co Ostatnie Pokolenie ma wspólnego z obywatelskim nieposłuszeństwem
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Donald Tusk musi w końcu wziąć się za odbudowę demokracji