Na jakiej podstawie sądy określają wynagrodzenie za naruszenie praw autorskich do zdjęcia?
Wojciech Machała: Orzecznictwo w tym zakresie jest bardzo zróżnicowane, a metody ustalania wysokości odszkodowania różnią się nawet w jednym sądzie okręgowym. Ta niejednolitość jest jednym z podstawowych problemów w orzecznictwie dotyczącym art. 79 ust. 1 pkt 3. Nigdy nie można być pewnym, jaką metodą posłuży się sąd przy określaniu wynagrodzenia. Wahają się one od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. Nie ma też jednolitej praktyki powoływania biegłych. Niektóre sądy korzystają z ich pomocy, uważając, że to sfera wiadomości specjalnych, inne uznają, że nie są potrzebni, skoro mają do dyspozycji cenniki.
O jakie cenniki chodzi?
Zwykle cennik Związku Polskich Artystów Fotografików. Sprawa jest prostsza przy wykorzystaniu analogowym (np. w prasie), bo tabela została zatwierdzona przez Komisję Prawa Autorskiego. Natomiast stawki za wykorzystanie cyfrowe mają wyłącznie charakter sugerowany. Zdarza się też, że sądy uznają, że autor otrzymałby wynagrodzenie takie, jakie jest zapisane w swoim cenniku. Nie biorą pod uwagę innych okoliczności, np. że pozwany mógłby uzyskać licencję z innych źródeł, np. serwisów stockowych. W innych orzeczeniach pojawia się argumentacja, że realnym wynagrodzeniem nie jest to, co sobie twórca życzy, tylko ile realnie mógłby uzyskać, czyli ile uzyskuje konkurencja.
Słyszałem też, że czasem autorzy wskazują jako podstawę kwoty, które uzyskali na podstawie innych umów licencyjnych.