Największa polska firma zbrojeniowa bez kontroli

Fikcyjne usługi, drogie zakupy bez przetargu. Audyt miażdży największą polską firmę zbrojeniową.

Aktualizacja: 12.07.2018 13:45 Publikacja: 11.07.2018 19:31

Spółka dokonuje zakupów m.in. systemów naprowadzających po zawyżonych cenach

Spółka dokonuje zakupów m.in. systemów naprowadzających po zawyżonych cenach

Foto: Staff Sgt. Jessica Smith/U.S. Marine Corps

Nieprawidłowości na niespotykaną dotąd skalę – tak niezależna firma audytorska Fraud Control określiła to, co odkryła w państwowej – należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej – spółce Mesko. „Rzeczpospolita" dotarła do raportu z audytu za lata 2012–2017, który zlecił w grudniu ubiegłego roku ówczesny prezes spółki Mariusz Kolankowski i który po jego odejściu z firmy nie został dokończony. Trafił jednak na biurka szefów PGZ oraz ministra obrony.

Skarżyskie Mesko to największa państwowa spółka zbrojeniowa, zatrudnia 5 tys. pracowników. W 2016 r. zdobyła tytuł Orła Eksportu, była nominowana do nagrody gospodarczej prezydenta. Okazuje się jednak, że tak naprawdę jest to kolos na glinianych nogach, który jest trwale nierentowny. Jak wyliczyli audytorzy Fraud Control, łączny zysk brutto spółki w latach 2012–2016 wyniósł ok. 23 mln zł. Jednak aż 160 mln zł jej przychodów pochodziło z dotacji resortu obrony oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Mimo fatalnych wyników spółka w 2015 i 2016 r. wypłaciła akcjonariuszom dywidendę.

Dziwni kontrahenci

Mesko mogłoby mieć lepsze wyniki finansowe, ale od lat żerują na spółce „budzący wątpliwości dostawcy" wybrani – jak twierdzą audytorzy – w niejasny sposób i sprzedający towar po zawyżonych cenach. Chodzi o spółkę Radena-S, której właścicielem jest były oficer bułgarskiego wojska. To zdaniem audytorów „firma fasadowa" (sztuczny pośrednik), przez którą Mesko kupuje po znacznie zawyżonych cenach (marże nawet po 75 proc.) produkty dwóch bułgarskich prywatnych firm zbrojeniowych: Arsenal i Arkus.

Radena-S handluje tylko z Mesko i otrzymuje od spółki 100 proc. wartości kontraktu w przedpłacie – nie ponosi więc żadnego ryzyka. Sprzedaje do Skarżyska m.in. proch do pocisków małokalibrowych za ok. 46 euro za kg – tymczasem na rynku można ten sam proch kupić ponad trzy razy taniej. Mesko mogłoby korzystać z oferty firm z grupy PGZ, np. Cenzin i Cenrex, ale tego nie robi. W ciągu trzech lat Radena-S wystawiła Mesko faktury za blisko 12 mln zł netto.

Kontrowersje audytorów wzbudziła też wypłata ponad 1,3 mln zł w latach 2016–2017 firmie prawniczej z Bułgarii. Zdaniem audytorów„kwota ta była 30-proc. prowizją wypłaconą za kontrakt na dostawy paliw rakietowych z Mesko do ukraińskiej firmy Artom". W tym samym czasie MON zaprosił Artom do zawarcia kontraktu na dostawę pocisków rakietowych za 128 milionów zł (40 sztuk) – ponad dwa razy drożej niż za rakiety indyjskie.

Mesko kupuje systemy naprowadzające dla swoich rakiet (Grom, teraz Piorun) w spółce CRW Telesystem Mesko. „Istotne wątpliwości audytorów budzi to, że MON od początku lat 90. wydał dziesiątki milionów zł dla CRW Telesystem na rozwój technologii systemów (...), choć spółka ta jest kontrolowana przez prywatną spółkę. Nie wiadomo, kto jest właścicielem praw do opracowanych rozwiązań" – wytykają audytorzy. W ciągu ostatnich pięciu lat CRW Telesystem otrzymała od Mesko ponad 142 miliony zł. Kontrowersje budzi też firma Wilmac, która została wprost wpisana do specyfikacji technicznej rakiety Piorun – w związku z czym nie można wybrać innego dostawcy.

Kosztowni doradcy

Audytorzy odkryli nieprawidłowości także w zakupie tonerów (oferta przepłacona o 30 proc.), podobnie zawyżone są usługi firmy transportowej pracującej dla Mesko czy producenta drewnianych skrzynek do pocisków do czołgów Leopard (projekt skrzynki znalazł się w specyfikacji technicznej pocisku i tylko ta firma może być wybierana na dostawcę). Tymczasem Mesko samo mogłoby robić skrzynki, bo ma własną stolarnię.

Skarżyska spółka od lat korzysta z usług doradczych generałów Wojska Polskiego czy lobbystów. Audytorzy wskazują, że w czasach prezesury Waldemara Skowrona (2009–2017) w charakterze doradcy została zatrudniona m.in. córka Stanisława Głowackiego, przewodniczącego NSZZ Solidarność w Mesko. – Nie widzę w tym żadnego skandalu czy konfliktu interesów – mówi nam Głowacki. Podkreśla, że córka ma wysokie kwalifikacje, skończyła Akademię Obrony Narodowej, pracowała jako dyrektor w wielu firmach.

Ale audytorzy wykryli także, że doradcą w Mesko byli prezesi innych spółek z grupy PGZ – m.in. Ryszard Kardasz (prezes PIT Radwar). To niejedyny taki przypadek. Audyty w innych spółkach z grupy PGZ wykazały, że prezesi spółek z grupy PGZ (dawniej Bumar) świadczyli sobie nawzajem usługi doradcze. „Istnieje wysokie ryzyko, że te umowy doradcze miały jedynie charakter pozorny, nie było bowiem żadnych dowodów wykonania usług" – czytamy w raporcie. Tylko w 2015 r. doradztwo kosztowało Mesko blisko 400 tys. zł.

To nie wszystkie wykryte nieprawidłowości. Audyt wykazał też, że spółka zaniża i ukrywa braki w produkcji, a przez kontrolę jakości „przechodzą" nawet metryki produktów zawierające wpisy jawnie niezgodne z dokumentacją techniczną. Dotyczyło to m.in. rakiet Piorun, o czym pisaliśmy w „Rz" w poniedziałek.

Prezes odchodzi

Zewnętrzny audyt w spółce zlecił pod koniec 2017 roku ówczesny prezes Mariusz Kolankowski. Jak ujawniliśmy na naszych łamach, niewygodny audyt decyzją nowego p.o. prezesa Dariusza Szlafki nie został dokończony, bo wypowiedział on pełnomocnictwa spółce audytorskiej.

Kilka dni temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Szlafka twierdził, że zdecydował o wszczęciu własnego audytu wewnętrznego „w tych samych obszarach". Nie wiadomo, czy audyt jednak będzie, bo w poniedziałek – po publikacji „Rz" o nieprawidłowościach związanych z rakietami – Dariusz Szlafka zrezygnował z kierowania spółką.

– To bulwersujące informacje – mówi o ustaleniach z raportu Tomasz Siemoniak (PO), były szef resortu obrony, i przyznaje, że przemysł zbrojeniowy, który jest wspierany przez państwo, jest patologicznie obrośnięty przez pośredników, lobbystów, którzy chcą na tym zarobić.

Co na temat nieprawidłowości sądzi właściciel? „Raport jest przedmiotem stosownych analiz. W świetle wiedzy posiadanej przez PGZ S.A. dokument ten jest analizowany także przez uprawnione służby państwowe" – odpowiada nam PGZ.

O wynikach audytu został poinformowany także minister obrony Mariusz Błaszczak. Według naszych źródeł raport kilka miesięcy temu dostał też nadzorujący spółki z grupy PGZ wiceminister Sebastian Chwałek. ©?

Nieprawidłowości na niespotykaną dotąd skalę – tak niezależna firma audytorska Fraud Control określiła to, co odkryła w państwowej – należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej – spółce Mesko. „Rzeczpospolita" dotarła do raportu z audytu za lata 2012–2017, który zlecił w grudniu ubiegłego roku ówczesny prezes spółki Mariusz Kolankowski i który po jego odejściu z firmy nie został dokończony. Trafił jednak na biurka szefów PGZ oraz ministra obrony.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Maciej Wąsik w prokuraturze. "Nie przyjąłem do wiadomości zarzutów"
Polityka
Gen. Roman Polko: Donald Trump znów prezydentem USA? Nie mam obaw
Polityka
Komisja nie była w stanie wezwać Kamińskiego. Prokuraturze się udało. Szczerba tłumaczy
Polityka
Mariusz Kamiński nie stawił się na posiedzeniu komisji śledczej. Pojawił się w prokuraturze
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Barbara Oliwiecka o spotkaniu Dudy z Trumpem: To może być pocałunek śmierci