– Opozycja wiele ostatnio mówi o zagrożeniu demokracji w naszym kraju. Okazuje się jednak, że głosy te pochodzą m.in. od osób, pod rządami których łamane były demokratyczne standardy – mówił 11 maja 2016 r. Mariusz Kamiński, minister koordynator służb specjalnych. Tego dnia w Sejmie w ramach audytu rządu PO–PSL przemawiali ministrowie z ekipy Beaty Szydło. Wystąpienie Kamińskiego było jednym z mocniejszych. Mówił, że w związku z nieprawidłowościami z czasów rządu PO–PSL trafiło 19 zawiadomień do prokuratury.
Czego dotyczyły zawiadomienia i co się z nimi dzieje, stara się dowiedzieć Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich (RPO). I nie udało mu się ustalić niemal nic, choć od wystąpienia Kamińskiego minął rok.
Pytania bez odpowiedzi
Pierwsze pismo do ministra zastępca RPO Krzysztof Olkowicz wysłał już nazajutrz po wystąpieniu w Sejmie. „Uprzejmie proszę (...) o zadysponowanie przesłania Rzecznikowi kopii 19 zawiadomień o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa" – napisał. Uzasadniał, że informacje przedstawione przez Kamińskiego „mogą świadczyć o znacznej skali naruszeń praw i wolności obywatelskich".
W Sejmie Kamiński m.in. informował, że za rządów PO–PSL inwigilowano uczestników zgromadzeń, słuchaczy Radia Maryja, środowiska pro-life i „obrońców krzyża". Minister mówił też o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych wobec blogerów, a wyjątkowo groźnie zabrzmiały informacje o nadużyciach w stosunku do mediów.
Kamiński mówił, że „służby specjalne inwigilowały 52 dziennikarzy", głównie z „Rzeczpospolitej", która miała stać się ich obiektem zainteresowania po opisaniu afery hazardowej. Zdaniem Kamińskiego wobec części dziennikarzy „zastosowano działania operacyjne, polegające na bezpośredniej obserwacji".