PiS zakłóca koncert mocarstw

Polskę próbuje się wyłączyć z debaty nad reformą UE – mówi była szefowa MSZ Anna Fotyga.

Aktualizacja: 11.05.2016 14:17 Publikacja: 10.05.2016 18:27

Anna Fotyga

Anna Fotyga

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Czy Polska staje się dzisiaj krajem specjalnej troski, jak napisali byli prezydenci, premierzy i liderzy „Solidarności" w liście przeciwko zmianom dokonywanym przez rząd PiS?

Anna Fotyga, eurodeputowana PiS, była szefowa MSZ: Nikt nie broni tym osobom przejawiać troskę o sprawy kraju. Wbrew wielu zabiegom, Polska nie jest jednak krajem specjalnej troski. Byli prezydenci, premierzy i inni sygnatariusze listu popełnili błąd, wpisali się w narastające w Unii Europejskiej tendencje, które nie sprzyjają naszym interesom.

Jakie to są tendencje?

Dokonuje się zasadnicza przebudowa porządku światowego, coraz wyraźniej wyłania się z tego zamieszania układ, który można nazwać koncertem mocarstw. Pewne znaczenie mają w tym układzie również państwa, których wpływy maja nieco inny charakter, np. Stolica Apostolska. Od czasu do czasu liderzy polityki międzynarodowej przyznają mniejszym podmiotom prawo współdecydowania w sprawach szczególnie dla nich istotnych. Taką rolę odgrywa np. Dania w polityce dotyczącej Arktyki.

Do tego koncertu od dawna próbuje się dokooptować Rosję. Przeszkodą w realizacji tych tendencji był pierwszy rząd PiS, prezydent Lech Kaczyński, a rządy PO i PSL tendencje hegemoniczne i kooptację Rosji wzmacniały. Na szczęście agresja na Ukrainie spowodowała na świecie pewne otrzeźwienie.

Jaki ma z tym związek list byłych premierów, prezydentów, liderów „S"?

Obecny rząd PiS narusza wpływy mocno już ugruntowanego koncertu mocarstw. To rodzi bardzo głośny sprzeciw, połajanki i lawinową krytykę w sprawach, które gdzie indziej przechodziły bez echa. Nie wiem dlaczego byli prezydenci postanowili się w to wpisać.

Pod listem podpisali się też Radosław Sikorski, Andrzej Olechowski, Adam Daniel Rotfeld...

Pozostawię to bez komentarza.

Czy ten list odbił się echem w Parlamencie Europejskim i w ogóle na świecie?

Nie zauważyłam.

Kto „rozgrywa" Polskę?

Ci wszyscy, którzy woleliby państwa Europy Środkowej i Wschodniej widzieć raczej w roli klientów. Zewnętrzne naciski na Polskę wzmacniają nasze własne elity, zdolne nawet do redagowania rezolucji przeciw własnemu państwu. Takie rzeczy zdarzały się innym nacjom, ale nie w tej skali.

A jak Polska postrzegana jest na świecie dzisiaj? Spór wokół Trybunału Konstytucyjnego, debata o Polsce w europarlamencie, wizyty Komisji Weneckiej itd. nie osłabiają wizerunku?

Wizerunek Polski jest ważny, ale nie najważniejszy. Najważniejsze jest uchronienie jej podmiotowej pozycji, a także bezpieczeństwo. Spor konstytucyjny nie służy poprawie wizerunku, ale z punktu widzenia pozycji i bezpieczeństwa jest niemal neutralny.

Polska nie musi się obawiać Rosji?

Należy z uwagą śledzić rozwój wydarzeń w Rosji. Powinniśmy być krajem silnym militarnie i konsekwentnym politycznie, Moskwa musi wiedzieć, że awantura z Polską jej się nie opłaca. Nasze władze, jak sądzę, zmierzają w tym kierunku.

Jeśli chodzi o otoczenie międzynarodowe, sytuacja jest lepsza niż kilka lat temu. Po Ukrainie nikt nie może zasłaniać się niewiedzą, wszystkie karty są na stole.

Czy pozycja Polski za rządów PiS na świecie słabnie?

Realna pozycja Polski bardzo się obniżała od roku 2007, po dojściu do władzy PO, a już zwłaszcza po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Powody takiego stanu rzeczy opisywałam, odnosząc się do listu byłych prezydentów.

Zmieni pani Witolda Waszczykowskiego na funkcji szefa MSZ?

Mamy tu do czynienia z klasycznym faktem medialnym, w dodatku nie mającym źródła w moim obozie politycznym. Mój wizerunek uległ poważnemu uszczerbkowi w czasie, gdy pełniłam funkcję ministra spraw zagranicznych. Dziś wiemy więcej o mechanizmach, które działały wówczas, ale jakaś część wizerunku uległa, w mojej ocenie, nieodwracalnej destrukcji. Zarówno opinia publiczna, jak moje kręgi polityczne są zadowolone z mojego obecnego usytuowania.

Staram się, by praca, którą wykonuję miała sens i przynosiła pożytek. Mandat europosła umożliwia sporą aktywność międzynarodową, jeśli tylko chce się i potrafi z tego korzystać.

Czy ma pani zły wizerunek też poza granicami kraju?

Nie, to przede wszystkim dotyczy Polski. Za granicą mam zupełnie inną pozycję, chociaż nie jestem pieszczochem salonów politycznych.

Czy Waszczykowski dobrze reprezentuje Polskę jako szef MSZ?

Ma przygotowanie dyplomatyczne. Pełni funkcję w bardzo trudnym czasie. Takie sytuacje zwykle ocenia historia, nie poprzednicy.

A jak pani ocenia Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej?

Wpisuje się w główny nurt funkcjonowania Unii Europejskiej. Jeszcze niedawno jego rolę oceniałam z większym dystansem. Od kilku dni procesy w UE nabrały większej dynamiki i w tej sytuacji uwagi Tuska odnoszące się do Europy Środkowej i Wschodniej uważam za niedopuszczalne, wręcz dyskwalifikujące.

Czy Tusk może liczyć na poparcie PiS przy ubieganiu się o drugą kadencję w fotelu szefa Rady Europejskiej?

Nie wiem, to pytanie raczej do polskich władz.

Istnieje realne ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z UE?

Mam nadzieję że nie. Jednak wszystko może się jeszcze zdarzyć. Taka jest demokracja. Choć nasze preferencje są jasne, nie mamy wpływu na bieg wydarzeń.

Może w Polsce należałoby przeprowadzić referendum w sprawie wyjścia z UE, o czym w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym" mówił Grzegorz Schetyna?

To prowokacja Schetyny, cyniczna i niebezpieczna. Chodzi o taką polaryzację stanowisk w Polsce, by nas wyłączyć z ewentualnej debaty o reformie UE. Polska ma dyskutować tylko skrajne stanowiska. Nie daje nam się praw Wielkiej Brytanii, która głosuje wyjście lub pozostanie w Unii na wynegocjowanych przez siebie, dogodnych warunkach.

Postulat Schetyny stawia rząd w bardzo trudnej sytuacji. Chciałabym, żeby czytelnicy pamiętali, że robi to człowiek, który w Brukseli zabiegał o głęboką ingerencję instytucji UE w sprawy polskie.

Lider największej partii opozycyjnej...

Nie warto o tym mówić.

Chce odebrać PiS władzę i rządzić.

Realia są jednak inne. Polacy powierzyli władzę Prawu i Sprawiedliwości.

PiS chce wyprowadzić Polskę z UE, jak twierdzi opozycja w Polsce?

Grzegorz Schetyna zgłosił postulat referendum. Niemal w tym samym czasie przywódcy UE zgłaszają całkowicie oderwane od rzeczywistości postulaty w polityce migracyjnej, a kanclerz Merkel żąda deklaracji lojalności. To szerzej zakrojona akcja, niż sądziłam początkowo. Chodzi o taką polaryzację stanowisk, by całkowicie uniemożliwić debatę, „obejść PiS z prawej strony". To bardzo cyniczna gra o władzę nie biorąca pod uwagę interesu Polski.

W niedzielę 7 maja PO, Nowoczesna, KOD, PSL, SLD zgromadziły tysiące osób na ulicach w proteście przeciwko wyprowadzeniu Polski z UE.

Są jakieś granice absurdu.

Krystyna Pawłowicz liczy na rozpad Unii, a flagę UE ma za szmatę. Prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany z list PiS, nie wykluczył, że Polska w najbliższej przyszłości może stanąć przed koniecznością zorganizowania referendum w sprawie wyjścia z Unii.

Panie redaktorze, proszę mnie zwolnić z obowiązku komentowania wypowiedzi moich kolegów. Ja mam na ten temat inne niż oni zdanie. Uważam jednak, że funkcjonowanie Unii bez głębokiej reformy jest niemożliwe i w przypadku utrzymania obecnych tendencji doprowadzi do jej rozpadu.

Czy Polska powinna przyjmować uchodźców, zgodnie ze zobowiązaniami?

Przyjęliśmy dwie fale uchodźców po wojnach czeczeńskich, przyjmujemy migrantów ekonomicznych z Ukrainy. Według unijnej agencji Eurostat, w 2014 r. Polska była drugim po Wielkiej Brytanii krajem UE pod względem liczby przyjętych migrantów.

A uchodźców z Syrii powinniśmy przyjmować?

Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polski. W sprawach uchodźców obowiązują nas ratyfikowane konwencje międzynarodowe i od lat z tego obowiązku się wywiązujemy. Nie widzę żadnego powodu do stygmatyzowania Polski w tej sprawie. A Polska jest dzisiaj bezpieczna?

To bardzo skomplikowane zagadnienie. Osobiście czuję się w kraju bezpieczna. Są jednak bardzo poważne wyzwania zewnętrzne, które trzeba minimalizować.

Czy czeka nas drastyczna zmiana polityki USA po odejściu Baracka Obamy?

Wydaje się, że walka rozegra się między Hillary Clinton a Donaldem Trumpem. Jeśli wygra Trump, zmiana będzie poważna.

Co dla nas oznaczałaby wygrana Trumpa?

Jego wypowiedzi mogą być powodem obaw w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym w Polsce.

Czy zajmuje się pani sprawą katastrofy smoleńskiej w Parlamencie Europejskim?

Tak.

Potrzebna jest pomoc międzynarodowa w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej?

Tak. Podobnie jak potrzebna była rządowi Holandii w śledztwie w sprawie MH 17 (samolotu zestrzelonego rosyjską rakietą nad Ukrainą – red.).

Czy Polska staje się dzisiaj krajem specjalnej troski, jak napisali byli prezydenci, premierzy i liderzy „Solidarności" w liście przeciwko zmianom dokonywanym przez rząd PiS?

Anna Fotyga, eurodeputowana PiS, była szefowa MSZ: Nikt nie broni tym osobom przejawiać troskę o sprawy kraju. Wbrew wielu zabiegom, Polska nie jest jednak krajem specjalnej troski. Byli prezydenci, premierzy i inni sygnatariusze listu popełnili błąd, wpisali się w narastające w Unii Europejskiej tendencje, które nie sprzyjają naszym interesom.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces