Telewizja RAI pod kontrolą

Panuje przekonanie, że nie da się tu stworzyć neutralnej politycznie telewizji publicznej. Nikt nie próbował.

Aktualizacja: 10.02.2016 19:33 Publikacja: 09.02.2016 17:48

Premier Matteo Renzi prawie nie znika z telewizyjnego okienka

Premier Matteo Renzi prawie nie znika z telewizyjnego okienka

Foto: AFP

Korespondencja z Rzymu

2 lutego włoski Ruch 5 Gwiazd (126 szabel we włoskim parlamencie) zażądał w Strasburgu, by Unia okazała się konsekwentna i rozpoczęła procedurę przeciw Italii, ponieważ włoski rząd, podobnie jak polski, podporządkował sobie telewizję publiczną, co zagraża demokracji.

Twórca Ruchu komik Beppe Grillo wyjaśnia na swoim blogu, że rządowa reforma telewizji RAI, przegłosowana 22 grudnia przez parlament, była właściwie „zamachem stanu". Oskarża RAI o cenzurowanie informacji nieprzyjemnych dla premiera Matteo Renziego i proponuje, by zmienić nazwę nadawcy na RAIRenzi. Wcześniej przeciw ustawie protestowały związki zawodowe dziennikarzy, organizacje i wiele autorytetów w liście otwartym do prezydenta Sergia Mattarellego.

Gdy premier Beata Szydło powiedziała w Strasburgu, że nowe polskie regulacje dotyczące mediów opierają się na włoskich, szef włoskiej Komisji Parlamentarnej ds. RAI Roberto Fico (Ruch 5 Gwiazd) skomentował: „Jako Włoch chciałbym zaprzeczyć, ale nie mogę tego zrobić w pełni, bo reforma, której tak życzył sobie premier Renzi, odebrała telewizję publiczną z rąk partii politycznych i przekazała rządowi. Jak w Polsce". Prawicowe gazety reagowały na reformę tytułami: „Renzi okupuje RAI".

Cóż więc się stało 22 grudnia i jak było przedtem?

Przedtem (od 2005 r.) kontrolę nad RAI sprawowała specjalna komisja parlamentarna (40 członków), oddająca składem proporcję sił w parlamencie. Wybierała do dziewięcioosobowego zarządu siedem osób, ale członkowie mogli głosować tylko na jednego kandydata, co pozwalało opozycji przepchać również swoich. Dwóch pozostałych, w tym prezesa, wybierał minister gospodarki. Tyle że prezes musiał mieć poparcie dwóch trzecich zarządu, a więc pięciu z ośmiu pozostałych członków. Dyrektora generalnego wybierał zarząd. Ten uczestniczył w obradach zarządu bez prawa głosu. Telewizja publiczna była więc łupem partii politycznych.

Teraz zarząd będzie liczył siedem osób. Po dwie desygnują Izba Deputowanych i Senat, dwie rząd, a siódmą wybiorą pracownicy RAI. Minister gospodarki wskaże dyrektora, któremu ustawa daje praktycznie nieograniczone uprawnienia (m.in. prawo głosu w zarządzie, obsada wszystkich ważniejszych stanowisk), a przy tym zapewnia wymaganą większość dwóch trzecich w zarządzie. Zarząd wybierze sobie prezesa, ale wybór musi zaakceptować dwie trzecie komisji parlamentarnej. Tyle że prezes będzie figurą dekoracyjną, pozbawioną realnej władzy. Poza tym ściągany dotychczas w 70 proc. obligatoryjny abonament RAI Włosi od lata będą płacić wraz rachunkiem za prąd. Przychody RAI z tego tytułu wzrosną w ten sposób z 1,5 mld euro do niemal dwóch.

Poprzednie regulacje zmuszały rządzących do kompromisu z opozycją w komisji parlamentarnej przy wyborze zarządu i prezesa. Zmuszały również do kompromisów w łonie samego zarządu przy wyborze dyrektora generalnego i obsadzie najważniejszych stanowisk, bo uzyskanie większości dwóch trzecich, tak w komisji parlamentarnej, jak i zarządzie, było trudne. Nowa ustawa pozwala większości parlamentarnej wybrać czterech członków zarządu, ministrowi finansów dwóch dalszych, a więc sześciu z siedmiu członków, co praktycznie, wraz z nominowanym przez ministra superdyrektorem, oddaje niejako RAI pod kontrolę rządu.

Atmosfera wokół RAI zrobiła się bardzo gęsta. Jej pracownicy nie mogą się wypowiadać w mediach bez zgody szefostwa. Moi informatorzy zgodzili się objaśnić mi zawiłości i mechanizmy, ale anonimowo. Obaj zapewniali, że pilnie śledzą sytuację w polskich mediach publicznych. Pierwszy stwierdził, że porównać obu sytuacji nie sposób, „bo Italia to nie Maroko (czytaj: Polska – P.K.), gdzie król może zwolnić dziennikarza, bo nie podobał mu się materiał, który poszedł na antenę". Drugi podczas 90-minutowej rozmowy dwukrotnie powtórzył, cedząc słowa, że jeśli w następnych wyborach (2018 r.) jakaś partia zdobędzie znaczącą większość, jej rząd będzie mógł podporządkować sobie RAI.

Chodzi bowiem o to, że obecny zarząd RAI wybrano według starych zasad w sierpniu ubiegłego roku na trzyletnią kadencję. Renzi więc zreformował RAI, ale niekoniecznie „pod siebie", bo wiele się jeszcze może zdarzyć i nie wiadomo, kto wygra wybory za dwa lata. Ale nie wszystko pozostaje po staremu. Dyrektorem generalnym RAI został bardzo bliski Renziemu Antonio Campo Dall'Orto. Nowa ustawa dała mu już z chwilą jej uchwalenia o wiele szersze uprawnienia przewidziane dla przyszłego superdyrektora.

Na razie Campo Dall'Orto dyskretnie reformuje RAI, ale nie ma mowy o masowych zwolnieniach dziennikarzy. Protesty mają zasięg o wiele mniejszy niż w Polsce. Co prawda premier Renzi nie wychodzi z telewizyjnego okienka, wypowiada się 15 razy na dzień. Można, a nawet trzeba zarzucić RAI, że jest od kilku lat „telewizją dworską" (z Renzim do Australii wysłali aż pięć ekip), ale też w programach można usłyszeć ostrą krytykę poczynań premiera, ostatnio szczególnie za to, że poszedł na wojnę z Unią.

Znawcy przedmiotu twierdzą, że we włoskich warunkach nie da się stworzyć neutralnej politycznie telewizji publicznej. Zresztą nikt nigdy nie próbował. Od 1975 r. RAI 1 była tubą chadecji, RAI 2 – socjalistów, a RAI 3 – komunistów. I to mocą ustawy! Z jednej strony w 2002 r. Berlusconi spowodował usunięcie z RAI dwóch bardzo krytycznych wobec niego dziennikarzy i satyryka.

Z drugiej RAI, szczególnie RAI 2 i do dziś lewicowa RAI 3, w programach informacyjnych i publicystycznych biła w premiera, posiadającego trzy własne stacje TV, jak w bęben. Nierzadko nad Berlusconim w RAI odprawiano egzorcyzmy. Ale w latach 2009–2011 szef wieczornego dziennika RAI Augusto Minzolini potrafił na koniec wystąpić z własnym proberluscońskim komentarzem politycznym. Oczywiście wszystko razem urągało wszelkim standardom dziennikarskim i w porównaniu z obecnym stanem jest trochę lepiej. Niemniej jednak nowa ustawa praktycznie odbiera parlamentowi kontrolę nad RAI i ułatwia przejęcie jej przez rząd.

Korespondencja z Rzymu

2 lutego włoski Ruch 5 Gwiazd (126 szabel we włoskim parlamencie) zażądał w Strasburgu, by Unia okazała się konsekwentna i rozpoczęła procedurę przeciw Italii, ponieważ włoski rząd, podobnie jak polski, podporządkował sobie telewizję publiczną, co zagraża demokracji.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"