Premier na konferencji prasowej przed wylotem na szczyt UE do Rzymu, podkreśliła, że może z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż wynegocjowany tekst Deklaracji Rzymskiej, to tekst, który ona, jako przedstawiciel Polski, premier polskiego rządu, może podpisać, "ze względu na to, że jest to tekst dla Polski bezpieczny". Jak dodała, wynegocjowany tekst Deklaracji daje nam "wykładnię tych priorytetów, które Polska postawiła".

- To pokazuje taką kompletną niezborność tej ekipy w polityce europejskiej. Mieliśmy wymierny wynik: 27 do 1. Ci ludzie po prostu nie rozróżniają tego, co ważne, od tego, co symboliczne. Nie umieją się zachować w tych sytuacjach i przez to polska reputacja i polska pozycja polityczna w UE zeszła na dno - ocenił Radosław Sikorski.

- Mnie  to naprawdę bardzo boli, bo budowałem ją przez 7 lat najlepiej jak umiałem, ale wtedy cała Europa przyjmowała polskie rozwiązania, a dzisiaj jesteśmy jakimś dziwnym krajem, który myśli, że negocjuje dokumenty, który takim negocjacjom nie powinny podlegać - kontynuował były szef MSZ.

Sikorski odpowiedział, czemu rząd uważa, że treść dekretu to sukces polskiej dyplomacji. - Żeby przykryć blamaż, którego była autorem poprzednio. Z tego, co wiem, nawet próbowała się podać do dymisji. Może trzeba było, to by pokazało, że jakieś zasady wyznaje. A tak była twarzą klęski dyplomatycznej naszego kraju - skomentował.

Więcej: Polsat News