Przez lata amatorzy specyficznego smaku duriana mogli się nim raczyć wyłącznie na miejscu, a i to głównie na lokalnych targowiskach. Świeże duriany nie mają wstępu do eleganckich restauracji, do hoteli ani nawet do środków komunikacji miejskiej w Tajlandii. To ze względu na specyficzną woń cieszącego się zasłużoną sławą najbardziej śmierdzącego owocu świata.
W kwietniu z jego powodu ewakuowano kilkuset studentów i profesorów z budynku biblioteki uniwersyteckiej w australijskim Melbourne. Jej pracowników zaniepokoił dziwny zapach, który wzięto za ulatniający się gaz albo opary trujących chemikaliów. Po przeszukaniu biblioteki okazało się, że winowajcą był gnijący durian, na którego strażacy natrafili w jednej z bibliotecznych szafek.
Charakterystyczny zielonobrązowy kolczasty owoc wielkości arbuza z kremowożółtym miąższem był bohaterem tegorocznego Thaifex, jednych z największych w Azji targów spożywczych, które na przełomie maja i czerwca zorganizowano w Bangkoku.
Targi, skierowane głównie do zagranicznych firm, mają promować tajlandzki eksport żywności, w tym jego najnowszej gwiazdy, określanej w Azji Południowo- -Wschodniej mianem króla owoców.
Uwaga na spadające duriany. Uprawa w Malezji, jednym z czterech największych eksporterów tych owoców