Ostrze liberalizmu było w momencie jego narodzin skierowane przeciwko zastanym stosunkom społecznym, które krępowały jednostki, ich wolność i możliwość działania. Był to przecież okres dominacji arystokracji, a zatem i przywilejów związanych z urodzeniem oraz nader ograniczonych możliwości awansu społecznego. W tej sytuacji filozofia, która głosiła wartość jednostki pojmowanej nie jako część układu, na który nie ma ona wpływu, lecz jako indywidualnego bytu domagającego się uznania wynikającego z samego faktu istnienia, miała charakter wręcz rewolucyjny. Nie przypadkiem też jej wyznawcami stali się przede wszystkim członkowie burżuazji, klasy społecznej, która wkraczała na arenę dziejów, walcząc o zerwanie krępujących ją więzów starego porządku.
To oni odnaleźli się w opowieści o prawie jednostki do szczęścia i samorealizacji, podobnie jak w służącej równości wszystkich narracji o przyrodzonej ludzkiej rozumności, która jednoczy nie członków jakiejś uprzywilejowanej klasy, lecz gatunek ludzki jako taki. W tym sensie przekaz liberalizmu był od początku egalitarny, chociaż praktyka społeczeństw burżuazyjnych taka nie była. Można się było w każdym razie odwołać do filozofii liberalizmu wtedy, gdy chciało się zanegować jakiś niesprawiedliwy element stosunków społecznych. To unikalne połączenie indywidualizmu oraz egalitaryzmu spowodowało, że liberalizm miał w sobie potencjał zmiany świata na lepsze. Podobnie jak zawarta w nim nieomal od początku opowieść o znaczeniu wolności dla możliwości samorealizacji. Wszystkie te wartości liberalne znajdowały swoje odzwierciedlenie w idei autonomii pojmowanej jako niezależność duchowa, możliwość prowadzenia swojego życia „od wewnątrz", jak ujmował to jeden z ojców liberalizmu, John Stuart Mill. Owa niezależność, połączona z domaganiem się wolności od ingerencji w czyjeś życie innych ludzi lub całych instytucji, jak państwo czy kościoły, dawała obraz jednostki, opierającej się na sobie samej oraz nieskrępowanej w możliwości życia wedle własnego uznania. Elementem owej liberalnej opowieści o wolności i niezależności stała się także pochwała własności prywatnej uzyskanej jednak nie w wyniku dziedziczenia, ale własnej pracy.
Mieszczańska moralność
Pochwała pracy, tak typowa dla liberalizmu u jego początków, wiązała się przekonaniem, że życie cnotliwe to życie poświęcone pracy, a nie próżnowaniu (próżnowała arystokracja), że każdy może osiągnąć sukces wtedy, gdy się postara i gdy uczciwie pracując, zasłuży na szacunek innych. Przy czym w owej pracy dla siebie i swojej rodziny należy się kierować pewnymi zasadami moralnymi (uczciwość, solidność, oszczędność, gotowość do dotrzymywania umów, lojalność, chęć niesienia pomocy innym), które liberalizm de facto zaczerpnął z chrześcijaństwa, ale wzmocnił o oświeceniową wykładnię cnoty jako dążenia do realizacji ziemskiego posłannictwa w oparciu o prawa, które jednostki nadają same sobie. Trudno się zatem dziwić, że tak pojmowany liberalizm stał się filozofią legitymizującą kapitalizm jako system dobrowolnej wymiany towarów i usług, dzięki swej efektywności pozwalający (w teorii, bo nie w praktyce) na dostatnie życie wszystkich tych, którzy uczciwie pracują.
W tym sensie kapitalizm był pierwotnie projektem etycznym. Miał on bowiem w praktyce pozwolić na swobodne realizowanie przez ludzi ich talentów i umiejętności, zgodnie z zasadami moralności mieszczańskiej (tak to postrzegał Adam Smith, myśliciel przede wszystkim moralny, a dopiero w drugiej kolejności jeden pierwszych ekonomistów, o czym się dzisiaj bardzo często zapomina). I choć szybko okazało się, że liberalizm, jak i kapitalizm, nie są w stanie dotrzymać swych egalitarnych obietnic, przyczyniając się do narodzin świata, w którym wykluczenie wynikające z urodzenia zostało zastąpione wykluczeniem wynikającym z miejsca w strukturze społecznej, zaś szczęście jednych (posiadacze) zostało „uzupełnione" niedolą innych (robotnicy), to jednak zarówno liberalizm, jak i kapitalizm pozostały na placu gry jako istotne osiągnięcia cywilizacji zachodniej.
Z czasem myśl liberalna ewoluowała także w kierunku coraz wyraźniejszego uznania dla inności, dla prawa każdego do realizacji swego własnego planu życiowego, pod warunkiem jednak, że owa realizacja nie będzie się wiązała z ograniczeniem wolności innych ludzi, albo z wyrządzaniem im krzywdy. W tym też sensie stawała się ona z czasem deską ratunkową dla tych wszystkich, którzy nie mieścili się w dominujących wzorach sukcesu czy udanego życia, mieli jednak dość odwagi, aby walczyć o siebie nawet wbrew dominującej opinii publicznej (to ich wszak chwalił J.S. Mill, wskazując na znaczenie ludzi, którzy choć często potępiani przez opinię publiczną, stają się w pewnym momencie nauczycielami ludzkości). Liberalizm stopniowo uczył się zatem tolerancji, wyzbywając się pewnego konserwatywnego dogmatyzmu, który był w nim obecny u jego początków. Podobnie jak stopniowo oswajał się z demokracją, stając się w XIX wieku jej obrońcą. Przy czym związek pomiędzy liberalizmem a demokracją bynajmniej nie był oczywisty i z pewnością nie był i nie jest konieczny. Liberalizm musiał przezwyciężyć w sobie opory przed demokracją wynikłe m.in. z obaw, że demokratycznie wybrane rządy jako rządy większości mogą obrócić się przeciwko liberalnym wolnościom i wartościom, przede wszystkim przeciwko własności prywatnej i wolności ekonomicznej.