Końca tej historii łatwo się domyślić. Główny bohater chce w końcu przerwać swój eksperyment i wydostać się ze szpitala, ale im usilniej próbuje udowodnić lekarzom, że tylko symulował chorobę, tym bardziej są oni pewni, iż jest on rzeczywiście chory psychicznie. W pewnym momencie młody psychiatra przypomina sobie sytuację z czasów studiów, kiedy zapytał swojego profesora o to, kiedy zaczyna się klinicznie pojmowane szaleństwo, jak oddzielić normę od choroby, kiedy można z całkowitą dozą pewności orzec o kimś, że cierpi na chorobę psychiczną. W odpowiedzi usłyszał: a kiedy można z czystym sumieniem powiedzieć o człowieku, że jest łysy?
Dominującym uczuciem, z jakim spektakl ten pozostawia widza, jest niepewność. Lęk przed chorobą psychiczną jako powodem całkowitego wykluczenia ze społeczności, formą odhumanizowania, jest czymś charakterystycznym dla czasów, w których żyjemy. Jest to lęk tym głębszy, im bardziej granice tej choroby są rozmyte, a ją samą trudno jest „owskaźnikować".
Szpital psychiatryczny na dalekiej Syberii. Kamera podąża za lekarzem prowadzącym obchód. Banalne rozmowy, podawanie leków, odrapane ściany szpitalnego korytarza. I tytuł tego obrazu, na pierwszy rzut oka tak bardzo kontrastujący z tym, co widzimy na ekranie. „Ikona", niespełna godzinny film dokumentalny Wojciecha Kasperskiego, nie jest próbą zrozumienia szaleństwa, wejścia w świat chorego. Chodzi o to, żeby znaleźć dla choroby psychicznej miejsce w naszym świecie. Wykluczenie, odseparowanie szaleństwa z uniwersum społecznego wynika z naszego lęku przed tym wszystkim, co irracjonalne, niemożliwe do empirycznego zmierzenia i udowodnienia. Chcemy, żeby nasz świat był bezpieczny, zrozumiały. Istnienie choroby psychicznej, którego w zasadzie nie da się wykazać, oddać w obiektywnych miarach i kryteriach, podaje nasz spokój w wątpliwość.
Dlatego, jak w „Historii szaleństwa" pisze Michel Foucault, zdecydowaliśmy się na magiczny gest „oczyszczenia i wyłączenia". Zamykając to, czego nie rozumiemy, za wysokimi murami szpitali psychiatrycznych, zaklinamy rzeczywistość; udajemy, że szaleństwo nie istnieje; albo przynajmniej że nas, tych racjonalnych i rozsądnych, ono nie dotyczy. Wyłączając chorych z naszego świata, oczyszczamy jednocześnie własne sumienia.
Kasperski przez to, co pokazuje na ekranie, ale jeszcze głębiej przez tytuł swojego filmu, przekonuje nas, że popełniamy w ten sposób wielki błąd.