„Huragan Milik", „Złoto Napoli", „Nowy król Neapolu" – to tylko niektóre z tytułów włoskich gazet po sobotnim, wygranym meczu z Bologną (3:1).
Polski napastnik zaczął spotkanie na ławce, miał odpoczywać po Lidze Mistrzów (dwie bramki z Dynamem Kijów), ale pół godziny przed końcem, gdy drużyna wciąż remisowała 1:1, ruszył na ratunek. Zmienił niewidocznego Manolo Gabbiadiniego i już po sześciu minutach cieszył się z pierwszego gola – przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Angelo Da Costą. Wynik ustalił precyzyjnym uderzeniem przy słupku. To już trzeci mecz, w którym zdobył dwa gole.
Sześć bramek sprawia, że Milik ma już lepsze wejście do klubu niż jego wielcy poprzednicy: Diego Maradona, Edinson Cavani i Gonzalo Higuain, którego po transferze do Juventusu okrzyknięto zdrajcą.
W Monachium na kłopoty najlepszy Robert Lewandowski. Mecz z Ingolstadt miał być dla Bayernu kolejnym spacerkiem, ale mistrzowie Niemiec pozwolili sobie wbić pierwszego gola w sezonie i niespodziewanie musieli odrabiać straty. Zwyciężyli 3:1, a sygnał do ataku dał Lewandowski, doprowadzając do wyrównania ładnym, technicznym strzałem nad bramkarzem. Polski napastnik imponuje regularnością: na razie trafia we wszystkich spotkaniach.
Powodów do zadowolenia dostarczają Adamowi Nawałce także pozostali kadrowicze. Pierwszą bramkę dla Nantes zdobył Mariusz Stępiński (1:1 z Nancy), a Kamil Wilczek nie przestaje strzelać dla Broendby (1:2 z Viborg). Jakub Błaszczykowski wrócił na prawe skrzydło i w meczu z Hoffenheim (0:0) – swoim dwusetnym w Bundeslidze – był kapitanem Wolfsburga. W Bordeaux zadebiutował Igor Lewczuk (0:1 z Angers), pochwały po ostatniej kolejce zebrali Grzegorz Krychowiak (PSG – Caen 6:0) i Karol Linetty (Sampdoria – Milan 0:1), a Kamil Glik jest niezmiennie ważnym punktem Monaco (3:0 z Rennes). Martwić może jedynie sytuacja Kamila Grosickiego, dla którego w Rennes zaczyna brakować miejsca nie tylko na boisku, ale i na ławce.