Mecz towarzyski: Polska - Finlandia 5:0

Polska - Finlandia: 5:0. Selekcjoner dał odpocząć kilku piłkarzom, chciał się przyjrzeć zawodnikom drugiego planu. Zmiennicy rozbili Finlandię aż 5:0

Aktualizacja: 27.03.2016 07:01 Publikacja: 26.03.2016 18:26

Mecz towarzyski: Polska - Finlandia 5:0

Foto: PAP, Jakub Kaczmarczyk

Finlandia słynie z narciarzy i hokeistów i po meczu we Wrocławiu z całą pewnością nie zacznie nagle słynąć z piłkarzy. Wysokie zwycięstwo – aż 5:0 – nie powinno być jednak lekceważone i umniejszane. To świetna postawa zawodników Adama Nawałki, który od pierwszej minuty wystawił skład raczej rezerwowy, słodowała, że rywale wyglądali jakby Finowie przywieźli do Wrocławia hokeistów i tuż przed meczem przebrali ich po raz pierwszy w stroje piłkarskie.

Kapitanem reprezentacji był w Wielką Sobotę Kamil Glik i to on, a także Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik oraz Kamil Grosicki, byli jedynymi zawodnikami z najsilniejszego składu, na których selekcjoner postawił od pierwszej minuty we Wrocławiu. A jednak Polacy wygrali wyraźnie, bezdyskusyjnie i całkowicie dominując nad rywalem. Coś, co jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia. By nasz drugi skład rezerwy tak swobodnie radził sobie z europejskim średniakiem.

Co być może nawet ważniejsze, nie widać było jednak różnicy w sposobie gry. Nawałka zdołał już odcisnąć wyraźne piętno na swoim zespole. Role rozpisane są jasno, a dobór wykonawców nie zmienia tego, jak reprezentacja Polski dąży do tego, by mecz wygrać, jak go kontroluje, gdzie są nasze najsilniejsze strony. Od jakiegoś czasu Nawałka jest zresztą zdecydowanie bardziej odważny. Po zakończeniu zwycięskich eliminacji, w których zawsze zestawiał skład z dwoma defensywnymi pomocnikami, we wszystkich meczach towarzyskich zestraja drużynę bardziej ofensywnie.

Dokładnie tak samo było we Wrocławiu. W środku pola za odbiór i rozpoczynanie akcji odpowiedzialny był Krychowiak (po pierwszej połowie zmienił go Tomasz Jodłowiec), a przed nim znalazło się dwóch bardziej ofensywnie nastawionych pomocników – Filip Starzyński i Bartosz Kapustka. Szczególnie ten pierwszy pokazał się przeciwko Finlandii z bardzo dobrej strony.

To pomocnik Zagłębia Lubin – wypożyczony na tę rundę z belgijskiego Lokeren – strzelił zresztą najładniejszą bramkę tego popołudnia. Trafił na 3:0 w 32 minucie, po podaniu Pawła Wszołka. Przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki, obrócił się i uderzył z linii pola karnego wprost w przeciwległy róg bramki.

Starzyński jednak nie będzie oceniany przez Nawałkę wyłącznie za piękne bramki – a za kreowanie gry. A to robił – oczywiście pamiętając o tym, że rywalem była Finlandia – naprawdę znakomicie. Jego kapitalne prostopadłe podanie Starzyńskiego (po tym jak piłkę odebrał Kapustka) do Grosickiego, który z kolei odegrał do Wszołka, zaowocowało drugim golem

Starszyński nie wyglądał we Wrocławiu na piłkarza, który nie był w stanie przebić się w przeciętnej belgijskiej drużynie. A przecież jesienią w Lokeren, po zaledwie dwóch miesiącach w nowym klubie, przestał w ogóle pojawiać się na boisku, nawet w roli statysty.

Starzyński wybrał powrót do Polski, by powalczyć o miejsce w kadrze na Euro. Inny bohater sobotniego popołudnia – Paweł Wszołek obrał inną drogę. Nie był w stanie zostać pierwszoplanową postacią w Sampdorii Genua, więc obrał kurs na najsłabszą drużynę włoskiej Serie A – Hellas Werona. Tam zresztą też początki miał trudne – jesienią niemal nie pojawiał się na boisku. W tej rundzie należy już jednak do najważniejszych zawodników klubu, który będzie miał ogromne problemy by się we włoskiej najwyższej klasie rozgrywkowej utrzymać. Od grudnia Wszołek zaliczył w Weronie sześć asyst.

Nawałka będzie po tym meczu miał przyjemny ból głowy. Walka o miejsce trwa w najlepsze. W środę świetnie przeciwko Serbii zagrał Jakub Błaszczykowski, który był autorem jedynego gola spotkania, trzy dni później koncert dał jego zmiennik – Wszołek, który kończył mecz z dwoma golami i asystą.

Po raz kolejny okazało się też, jak wiele dla tej drużyny znaczy Kamil Grosicki. On strzelanie rozpoczął – po asyście Artura Jędrzejczyka – i on też zakończył. Skrzydłowy Rennes wykorzystał fantastyczny przerzut Bartosza Salamona, wyprzedził obrońcę, minął bramkarza i uderzył do pustej już bramki. To drugie trafienie było już ósmym golem Grosickiego w reprezentacji, a wszystkie te bramki zdobył gdy selekcjonerem był już Nawałka.

Podczas tego zgrupowania piłkarze mieli więcej obowiązków reklamowo-marketingowych niż czysto sportowych. Nawałka przeprowadził z zawodnikami zaledwie dwa treningi na boisku. A jednak passa meczów bez porażki została wydłużona już do siedmiu. Gdy następnym razem piłkarze spotkają się ze swoimi trenerem presja przed mistrzostwami będzie już wręcz namacalna. 1 czerwca zagramy z Holandią w Gdańsku, a sześć dni później przeciwko Litwie w Krakowie. 24 godziny później zawodnicy i sztab trenerski założą garnitury, które przymierzali podczas tego zgrupowania, i wsiądą na pokład samolotu, który zawiezie ich do Francji. 12 czerwca na stadionie w Nicei zagramy w pierwszym naszym meczu na Euro z Irlandią Północną.

Po ostatnich występach oczekiwania związane z reprezentacją Polski rosną jeszcze bardziej. Wyjście z grupy jest absolutnym planem minimum.

Polska - Finlandia 5:0 (3:0).

Bramki: 1:0 Kamil Grosicki (18), 2:0 Paweł Wszołek (20), 3:0 Filip Starzyński (32), 4:0 Paweł Wszołek (66), 5:0 Kamil Grosicki (85).

Żółte kartki: Polska - Kamil Glik; Finlandia - Kari Arkivuo

Polska: Artur Boruc (46. Przemysław Tytoń) – Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Michał Pazdan, Jakub Wawrzyniak – Paweł Wszołek (86. Jakub Błaszczykowski), Grzegorz Krychowiak (46. Tomasz Jodłowiec), Bartosz Kapustka (79. Bartosz Salamon), Filip Starzyński (67. Piotr Zieliński), Kamil Grosicki – Arkadiusz Milik (63. Robert Lewandowski).

Finlandia: Lukas Hradecky – Kari Arkivuo, Paulus Arajuuri, Joona Toivio, Jere Uronen - Alexander Ring (83. Janne Saksela), Roman Eremenko (78. Thomas Lam), Tim Sparv, Perparim Hetemaj (46. Robin Lod) - Kasper Hamalainen (46. Rasmus Schuller), Joel Pohjanpalo (62. Teemu Pukki).

Sędzia: Hiroyuki Kimura (Japonia). Widzów: 42 068.

 

Finlandia słynie z narciarzy i hokeistów i po meczu we Wrocławiu z całą pewnością nie zacznie nagle słynąć z piłkarzy. Wysokie zwycięstwo – aż 5:0 – nie powinno być jednak lekceważone i umniejszane. To świetna postawa zawodników Adama Nawałki, który od pierwszej minuty wystawił skład raczej rezerwowy, słodowała, że rywale wyglądali jakby Finowie przywieźli do Wrocławia hokeistów i tuż przed meczem przebrali ich po raz pierwszy w stroje piłkarskie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Dawid Szwarga odejdzie z Rakowa. Czy do Częstochowy wróci Marek Papszun?
Piłka nożna
Manchester United bije niechlubne rekordy. Na Old Trafford może nie być europejskich pucharów
Piłka nożna
Półfinały Ligi Mistrzów. Paryż chce się dobrze bawić
Piłka nożna
Wyścig żółwi w PKO BP Ekstraklasie. Nikt nie chce być mistrzem Polski
Piłka nożna
Kim jest Arne Slot? Holender, który zastąpi Juergena Kloppa w Liverpoolu