Legislacyjnego blitzkriegu, który miał miejsce w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, nie należy się spodziewać. Od czasu zawetowania poprzednich zmian przez prezydenta pisowski walec mocno się zaciął. Obecnie nie jest pewne nie tylko to, w jakim ostatecznym kształcie te zmiany zostaną przeprowadzone, ale czy w ogóle zostaną i kiedy do nich dojdzie.
Po „wstydliwych" lipcowych wetach obóz prawicy prowadzi rozmowy o reformach za zamkniętymi drzwiami. A zdawkowe oświadczenia o postępach i kompromisie między PiS i prezydentem pełne są niedomówień, a czasem sprzecznych informacji.
To sytuacja nie do przyjęcia z punktu widzenia transparentności działania władzy. Wokół zmian w prawie o sądach obudzono bowiem ogromne społeczne emocje, po czym debatę na jej temat utajniono. Dziś nie wiemy, ile w reformach jest radykalizmu PiS, a ile prezydenckiego umiarkowania. Bo śledzenie i analizowanie kolejnych pomysłów, choćby procedury wyboru członków KRS, ze względu na chwiejność i mnogość deklaracji pozbawione jest sensu.
Myślę, że zmiany nie powinny być jednak aż tak radykalne, jak te lipcowe. Tu stanowisko prezydenta jest jasne: wiązałoby się to z kolejnym wetem. Powtórka z planu wygaszenia kadencji członków KRS zaraz po uchwaleniu ustawy raczej nie przejdzie. Nie do zaakceptowania byłoby też całkowite pozbawienie opozycji realnego wpływu na obsadę składu Rady, podobnie jak powrót do pełnego resetu kadrowego w SN. Pomysł prezydenta obniżenia wieku stanu spoczynku do 65 lat jest kontrowersyjny, gdyż może oznaczać wymianę nawet 40 proc. kadry Sądu, jednak daleko mu do radykalizmu pierwszej wersji reformy. Umożliwia też dopływ do najważniejszego sądu świeżej krwi i nowego pokolenia prawników, co może ten pomysł usprawiedliwić.
W dobrym kierunku idą natomiast pomysły zwiększenia kontroli społecznej nad sądownictwem, utworzenia izby dyscyplinarnej SN, wprowadzenia ławników, a także nowej instytucji skargi konstytucyjnej, która miałaby być wsparciem dla pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości. Godny uwagi jest też pomysł przedłożony prezydentowi przez prof. Małgorzatę Gersdorf, I prezes SN, powołania specjalnego rzecznika, który wnosiłby skargi kasacyjne w imieniu pokrzywdzonych. Byłoby to mniej karkołomne rozwiązanie niż skarga. Nie wiadomo jednak, czy sędziowskie rozwiązania w ogóle będą brane pod uwagę podczas prac legislacyjnych.