Komisja ds. reprywatyzacji: wątpliwy test na uczciwość

"Komisja to miecz Damoklesa dla złodziei", a „stosunek do komisji weryfikacyjnej to test uczciwości dla całej klasy politycznej. Ci, którzy mnożą wątpliwości, chcą bronić cwaniaków". To słowa Patryka Jakiego, wiceministra sprawiedliwości, jednego z pomysłodawców utworzenia specjalnego organu władzy państwowej, który miałby badać przebieg tzw. dzikiej reprywatyzacji w Warszawie i przywracać sprawiedliwość tam, gdzie została ona zdeptana.

Aktualizacja: 29.10.2016 12:51 Publikacja: 29.10.2016 12:12

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

To słowa dość nieuczciwe, gdyż to, że nieprawidłowości w Warszawie wyjaśnić trzeba, nie ulega chyba w państwie prawa najmniejszej wątpliwości. Chodzi natomiast metodę.

Już się wydawało, że państwo znalazło optymalny, efektywny sposób. Mocne zaangażowanie się CBA, a zwłaszcza prokuratury, powołanie specjalnych zespołów śledczych to najlepsze z rozwiązań, pozwalające na wykrycie patologii i ukaranie winnych na drodze sądowej, na podstawie obowiązujących przepisów prawa. Mimo że to zadanie karkołomne i pewnie rozłożone na lata – tyle tych spraw jest.

Pomysł komisji, który wychodzi przecież także od prokuratora generalnego, to spora niekonsekwencja. Bo to tak jakby nie ufał do końca instytucji, której jest zwierzchnikiem, potrzebował czegoś ekstra.

Sporą naiwnością jest przy tym sądzić i przekonywać, że specjalnie umocowana komisja wybrana z politycznego klucza przybliży nas do prawdy szybciej i lepiej niż prokuratura i sądy. Przewrotnie może prowadzić do konfliktu, i niekonsekwencji na tej linii. Co bowiem, jeśli ustalenia śledczych będą inne niż ustalenia komisji?

Co więcej, czy owa komisja nie skieruje sprawy, która jest właściwa dla organów ścigania, na ślepy polityczny tor? A cała energia pójdzie nie w rozliczenie dzikiej reprywatyzacji, ale w polityczne przepychanki, oraz spory proceduralne, sądowe, dotyczące podstaw, umocowania działania samej komisji etc. I to, co powinno być rozwiązane w zgodzie z literą prawa, przekształci się w długotrwałą awanturę, a pomysłodawcy z mównic sejmowych oraz sądowych będą bronić idei działania samej komisji, zapominając z czasem, co było istotą jej powołania.

A na awanturach skorzystają tylko cwaniacy, o których mówił Patryk Jaki, bo państwo zamiast wytropić nieprawidłowości, zajmie się same sobą.

Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie".

To słowa dość nieuczciwe, gdyż to, że nieprawidłowości w Warszawie wyjaśnić trzeba, nie ulega chyba w państwie prawa najmniejszej wątpliwości. Chodzi natomiast metodę.

Już się wydawało, że państwo znalazło optymalny, efektywny sposób. Mocne zaangażowanie się CBA, a zwłaszcza prokuratury, powołanie specjalnych zespołów śledczych to najlepsze z rozwiązań, pozwalające na wykrycie patologii i ukaranie winnych na drodze sądowej, na podstawie obowiązujących przepisów prawa. Mimo że to zadanie karkołomne i pewnie rozłożone na lata – tyle tych spraw jest.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?
Opinie Prawne
Jackowski, Araszkiewicz: AI w praktyce prawa. Polska daleko za światowymi trendami
Opinie Prawne
Witold Daniłowicz: Kto jest stroną społeczną w debacie o łowiectwie?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił