Nowa konstrukcja dla Unii

Traktat musi wytyczać kompetencje centrum: reprezentację na arenie globalnej, regulację monopoli, budżet federalny i wspólną politykę migracyjną – pisze uczestnik konkursu Paderewski Academy.

Publikacja: 30.08.2016 18:44

Nowa konstrukcja dla Unii

Foto: materiały prasowe

Chociaż społeczne frustracje i wyobcowanie elit narastało w ostatnich latach, wygrana obozu Brexitu okazała się ostatecznym potwierdzeniem zmierzchu starego porządku. Jak mówi jednak chińskie przysłowie, kiedy wszystko pod niebem jest w chaosie, czas jest idealny – czas, by przemyśleć rolę Polski i nową wizję polityki zagranicznej.

Pierwszym pęknięciem systemu międzynarodowego okazał się kryzys 2008 r. i narzucona przez tzw. Troikę (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy – red.) polityka cięć budżetowych, która zdławiła szansę na pobudzenie wzrostu, szczególnie w południowych krajach strefy euro. Kryzys migracyjny ukazał niejasne procesy decyzyjne w UE oraz słabość polityki bezpieczeństwa. Turecki szantaż o dostęp do unijnych rynków, cynicznie wykorzystujący uchodźców jako broń, oraz technokratyczna postawa decydentów pozwoliły krytyce chwycić grunt. Brytyjskie referendum udowodniło, że przegranych neoliberalnego modelu globalizacji i integracji jest wystarczająco dużo, by postawić się elitom. Musimy podejmować zdecydowane kroki wobec niepokojących ruchów mocarstwowej Ankary czy Moskwy karmiącej antyeuropejskie nastroje.

Porządki na podwórku UE

Z pewnością UE wymaga nowej konstrukcji. Zasadne są zarzuty o brak kontroli nad działaniami na najwyższych szczeblach, zarazem nie można przekreślać projektu UE jako takiego. Idea zjednoczonej Europy jest gwarantem pokoju w naszej części świata. Często Unia była też narzędziem polskiej obrony przed nieczystą grą innych krajów.

Polska powinna wyjść z propozycją nowego traktatu unijnego opartego na bardziej demokratycznych mechanizmach i jasno wytyczonych kompetencjach centralnych: reprezentacji na arenie globalnej, regulacji aktywności monopolistów, budżecie federalnym rekompensującym brak krajowej polityki monetarnej wewnątrz strefy euro (jak to sugeruje Joseph Stiglitz) czy wspólną polityką migracji. Kluczowa jest czytelna przebudowa Komisji Europejskiej i EBC, instytucji będących pod wpływem finansowych grup interesu. Warto też forsować rozwiązania OECD Base Erosion Profit Shifting, jak sugeruje np. ekspertka Instytutu Globalnej Odpowiedzialności Daria Żebrowska-Fresenbet, które pozwolą Polsce stać się liderem walki z rajami podatkowymi i przywilejami korporacji.

Nie powinniśmy pozwolić na federalizację UE wyłącznie pod postacią neokarolińskiej osi Paryż–Bruksela–Berlin, ale zadbać o zrównoważenie jej przez Wielką Brytanię oraz całą wschodnią i południową Europę. Szersza formuła to gwarancja uniknięcia marginalizacji. Bardzo ostrożny, a wręcz nieufny musi być stosunek Polski do krajów Grupy Wyszehradzkiej, które wiele razy dowiodły już, że zamiast Warszawy wybiorą Berlin lub Moskwę. Więcej sojuszniczej przychylności możemy znaleźć w Chorwacji czy Rumunii.

Dzisiejszy obszar kryzysowy wyraźnie przesunął się nad Morze Bałtyckie, gdzie rosyjska flota wykonuje niepokojące manewry. Należy zdecydowanie odpowiedzieć na przyjazne gesty krajów nordyckich, szczególnie Szwecji, wspólnie podejmując się obrony akwenu Bałtyku przed zagrożeniami – także hybrydowymi – i otwierając szerszą kooperację.

Projekt konstrukcji jednolitej armii europejskiej zasilanej stałą składką, sugerowany m.in. przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, również leży w naszym interesie. Pozwala na usamodzielnienie się Europy od USA i stanowi oś integracji regionalnej. Podobnie powinniśmy postrzegać koncepcje stworzenia paneuropejskiego wywiadu.

Nasz stosunek do zagrożenia terrorystycznego powinien być chłodny. Fala islamskiego terroryzmu na Zachodzie nie ma związku z uchodźcami, ale jest pokłosiem fatalnej sytuacji niższych klas społecznych (często odległego pochodzenia imigranckiego), a także zaangażowania wojennego krajów oraz aktywności sponsorowanych z regionu Zatoki Perskiej ekstremistów salafickich. Polska może zyskać w panikującej Europie dzięki silnym postulatom zakazu finansowania takiej działalności i wprowadzenia surowych kar za propagowanie islamskiego ekstremizmu.

Złożony problem stanowi Ukraina, przed którą stoi wyzwanie dogłębnych reform. Koniecznie musimy uniknąć pokusy toksycznej relacji kolonialnej, opartej na postrzeganiu sąsiada jako rezerwuaru taniej siły roboczej i rynku zbytu do podbicia. Rosyjskie wpływy chętnie obrócą frustracje w agresywny nacjonalizm i radykalizm ukraiński. Przekażmy raczej know-how pułapek i sukcesów naszej transformacji, który może stać się produktem eksportowym również w przypadku Białorusi, coraz chętniej spoglądającej na zagraniczne inwestycje i szukającej drogi reform z dala od kredytowej smyczy Rosji.

Znaczny niepokój budzi imperialna aktywność Turcji oparta na doktrynie neoosmańskiej. Eksterminacja Kurdów na wschodzie kraju, udział w upadku Syrii i zacieśnianie sojuszu z Putinem każą nam ocenić Erdogana jako dyktatora o wrogich zamiarach, szczególnie umocnionego po nieudanym puczu wojskowych kół prozachodnich. W naszym interesie leży wspieranie dążeń niepodległościowych Kurdów, szczególnie śmiałego eksperymentu Federacji Rożawy, poprzez ciepłe gesty dyplomatyczne oraz wsparcie techniczne w odbudowie. Multikulturowy, demokratyczny przyczółek kurdyjski może stanowić swoistą ziemię obiecaną dla rzesz uchodźców, tym samym czyniąc z Polski współtwórczynię nowego ładu na Bliskim Wschodzie.

Rozwinąć skrzydła

Warto zachować ostrożność w relacjach ze światowymi mocarstwami. Forsowana przez Waszyngton umowa TTIP stanowi gwarancję interesów największych korporacji i dlatego musi zostać odrzucona w każdym kształcie. Zarazem deklaracje Pekinu i jego wizja Nowego Jedwabnego Szlaku pozostają na razie odległą perspektywą, którą powinniśmy weryfikować przez pryzmat wyzwań infrastrukturalnych. W planach azjatyckiego giganta Polska ma istotną rolę, co stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed ewentualną rosyjską inwazją. Warto jednak pamiętać o znacznie bardziej długofalowej perspektywie i spokojnie rozwijać relacje handlowe oraz kulturalne.

Ambitna geopolitycznie Polska powinna ostatecznie przekroczyć przeklętą granicę finansowania pomocy rozwojowej na poziomie 0,1 proc. produktu narodowego brutto (OECD 2015). Powinna też otwierać nowe placówki dyplomatyczne i prowadzić aktywną dyplomację ekonomiczną służąca nawiązywaniu trwałych relacji w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej. Korpus dyplomatyczny nie może skupiać się wyłącznie na kwestiach konsularnych i polonijnych, ale powinien stanowić dynamiczny ośrodek białego wywiadu ekonomicznego i politycznego.

Tadeusz Kościuszko, wybrany przez Sejm na patrona 2017 r., pisał niegdyś: „pierwszy krok do zrzucenia niewoli to odważyć się być wolnym, pierwszy krok do zwycięstwa – poznać się na własnej sile". Skoro już dawno odważyliśmy się być wolnymi, musimy wreszcie umiejętnie ocenić naszą siłę i działać.

Autor jest absolwentem stosunków międzynarodowych SGH, prezesem nowej Fundacji Instrat, współpracownikiem Instytutu Globalnej Odpowiedzialności i członkiem partii Razem. Artykuł powstał w ramach konkursu Paderewski Academy, którego celem jest promowanie wiedzy o sferze publicznej. „Rzeczpospolita" jest patronem medialnym projektu.

Chociaż społeczne frustracje i wyobcowanie elit narastało w ostatnich latach, wygrana obozu Brexitu okazała się ostatecznym potwierdzeniem zmierzchu starego porządku. Jak mówi jednak chińskie przysłowie, kiedy wszystko pod niebem jest w chaosie, czas jest idealny – czas, by przemyśleć rolę Polski i nową wizję polityki zagranicznej.

Pierwszym pęknięciem systemu międzynarodowego okazał się kryzys 2008 r. i narzucona przez tzw. Troikę (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy – red.) polityka cięć budżetowych, która zdławiła szansę na pobudzenie wzrostu, szczególnie w południowych krajach strefy euro. Kryzys migracyjny ukazał niejasne procesy decyzyjne w UE oraz słabość polityki bezpieczeństwa. Turecki szantaż o dostęp do unijnych rynków, cynicznie wykorzystujący uchodźców jako broń, oraz technokratyczna postawa decydentów pozwoliły krytyce chwycić grunt. Brytyjskie referendum udowodniło, że przegranych neoliberalnego modelu globalizacji i integracji jest wystarczająco dużo, by postawić się elitom. Musimy podejmować zdecydowane kroki wobec niepokojących ruchów mocarstwowej Ankary czy Moskwy karmiącej antyeuropejskie nastroje.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację