Ogłoszony we wtorek wyrok jest nieprawomocny. W sprawie chodzi o "bezumowne korzystanie" z części budynku przez miasto w latach 2005-2015, czyli w okresie 10 lat poprzedzających zwrot nieruchomości.
Kamienicę przy Brackiej 23 odzyskała reaktywowana przedwojenna spółka Warszawskie Towarzystwo Handlu Herbatą. W postępowaniu reprywatyzacyjnym spadkobierczynię założyciela WTHH – jak wynika z materiału dowodowego ponad 80-letnią kobietę - reprezentował mec. Robert N., brat Marzeny K. Podstawą roszczenia K. była opiewająca na 30 tys. zł umowa o "cesji roszczeń" między nią i WTHH z lutego 2016 r.
Zgodnie z porozumieniem zawartym przy tej okazji wynikało, że K. wniesie pozew do sądu, płacąc za wpis sądowy i koszty adwokackie oraz, że gdyby wygrała proces, wszystkie wygrane środki powyżej miliona zł musiałaby zwrócić spółce, a gdyby przegrała, sama poniosłaby związane z tym koszty.
Uzasadniając wtorkowy wyrok sędzia Rafał Wagner podkreślił m.in., że sąd nie dał wiary zeznaniom głównego świadka sprawy mec. Roberta N. (został on w ubiegłym tygodniu aresztowany ws. dzikiej reprywatyzacji – PAP). Zaznaczył, że analiza materiału dowodowego wskazuje na nieprawidłowości już przy samej umowie "cesji roszczeń" zawartej między spółką a Marzeną K. Powódka za wierzytelności miała zapłacić 30 tys. zł (kwota ta nie została nigdy uiszczona) gdy tymczasem wartość wierzytelności – jak zaznaczył sędzia - była kilkasetkrotnie większa. Sąd podkreślił, że Marzena K. zdawała sobie sprawę z tej różnicy.
Sędzia zwracał też uwagę, że właścicielka spółki o umowie dowiedziała się dopiero po kilku miesiącach. Podkreślił równocześnie, że sprawa dotyczy budynku objętego dekretem warszawskim, a więc roszczenia z nim związane – dodał powołując się na orzeczenie SN - "mają służyć naprawieniu szkód dziejowych". "Nie jest więc obojętne, kto z tych roszczeń korzysta, ani komu i na jakich zasadach przypadają ostatecznie należności z tego tytułu obciążające fundusze publiczne" – powiedział.