Przyrost jest ogromny – w roku 1800 na kuli ziemskiej żyło tylko miliard ludzi. Jeśli wzrost będzie postępował w takim tempie, w połowie tego stulecia Ziemia będzie liczyła 10 mld mieszkańców.
Tempo wzrośnie lub... spadnie
Ludzi będzie przybywać, ponieważ liczba narodzin trzykrotnie przewyższa liczbę zgonów. Dzieje się tak od dwóch stuleci, od kiedy prowadzone są w tej dziedzinie mniej lub bardziej systematyczne badania. Przewaga narodzin nad zgonami wynika z postępu w medycynie, higienie oraz ze wzrostu poziomu życia.
Są jednak oznaki, że w nadchodzących latach tempo wzrostu demograficznego będzie malało ze względu na malejącą dzietność. Dziś na statystyczną mieszkankę Ziemi przypada 2,5 dziecka, podczas gdy w 1950 r. było to dwa razy więcej, czyli pięcioro.
Rejonem świata, gdzie ten współczynnik jest najwyższy – ponad troje dzieci na kobietę – jest prawie cała Afryka międzyzwrotnikowa oraz część Azji od Afganistanu przez Pakistan do północnych Indii. Właśnie te rejony zapewnią światu w najbliższych dziesięcioleciach wzrost demograficzny.
Specjaliści szacują, że po upływie stulecia populacja Afryki zwiększy się czterokrotnie. I tak w 2010 r. żyło na tym kontynencie miliard ludzi, w 2050 będzie to 2,5 mld, w 2100 ponad 4 mld. Dziś w Afryce żyje co szósty mieszkaniec Ziemi, pod koniec wieku będzie to co trzeci. Największy przyrost jest spodziewany w części kontynentu na południe od Sahary.