Porozumienie klimatyczne z Paryża z 2015 r., miało na celu ustabilizowanie globalnych temperatur, poprzez ograniczenie ocieplenia do poziomu znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza, w stosunku do poziomów z okresu przedindustrialnego, a w perspektywie dalsze zmniejszanie do 1,5 stopnia.

Badacze z Princeton University postanowili sprawdzić, co oznacza wzrost temperatur dla mieszkańców wybrzeża morza. W tym celu oszacowali globalne wskaźniki pływów i lokalne prognozy poziomu morza, aby zbadać różnice w częstotliwości sztormów i potędze sztormów oraz innych ekstremalnych zdarzeń morskich w trzech scenariuszach: globalny wzrost temperatury o 1,5, 2,0 i 2,5 stopni Celsjusza.

Stwierdzili, że jeśli nastąpi wzrost o zaledwie 0,5 stopnia (od 1,5 do 2,0 stopni Celsjusza), oznaczać to będzie trwałe zalanie lądu zamieszkiwanego obecnie przez około 5mln ludzi, w tym 60tys zamieszkujących małe wyspiarskie społeczności.

Naukowcy stwierdzili, że ekstremalne zjawiska na poziomie morza staną się znacznie częstsze i bardziej gwałtowne. Szacują, na przykład, że przy wzroście temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza, w stosunku do okresu przedindustrialnego, do końca XXI wieku, Nowy Jork będzie doświadczać co 5 lat jednego huraganu wywołującego zjawiska podobne do powodzi.

Naukowcy przewidują, że do końca stulecia wzrost temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza podniesie światowy poziom mórz o około 48 cm, kolejne 0,5 stopnia to już 56 cm i wzrost o 2,5 stopnia Celsjusza to następne 2cm.

Ekstremalne poziomy morza mogą wynikać z przypływów lub fali sztormowej albo z kombinacji fali i przypływu (zwanej przypływem sztormowym). Na skutek huraganów lub dużych sztormów skrajne poziomy morza zaleją obszary przybrzeżne, stanowiąc zagrożenie dla życia i mienia. Eksperci przewidują, że do końca stulecia powodzie w okolicach morskich mogą być jednym z najbardziej kosztownych skutków zmian klimatu.