Kompleksowa ocena populacji gepardów w południowej Afryce, wspierana przez National Geographic Society, ujawnia tragiczny stan jednego z najbardziej kultowych kotów na świecie. Naukowcy wzywają do umieszczenia geparda na czerwonej liście Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), w grupie oznaczonej jako „zagrożony”.

Międzynarodowy zespół 17 naukowców, kierowany przez Florian Weise z Duke University, przy wsparciu National Geographic Society, przeanalizował ponad dwa miliony obserwacji gepardów z długoterminowych badań prowadzonych w latach 2010-2016. Z analizy wynika, że dzikie gepardy występowały na powierzchni około 789700 kilometrów kwadratowych w Namibii, Botswanie, Afryce Południowej i Zimbabwe. Szacuje się, że na tym rozległym obszarze, który jest większy niż Francja, żyje zaledwie 3 777 dorosłych zwierząt i 55% osobników zamieszkuje tylko dwa siedliska. Szacunek ten jest o 19% niższy niż obecna ocena IUCN. Naukowcy stwierdzili też, że tylko 18,4% gepardów znajduje się w granicach uznanych na całym świecie obszarów chronionych.

Namibia jest znakomitym przykładem konfliktu między zwierzętami a ludźmi i problemów jakie się z tym wiążą. Duża część terenów zamieszkanych przez populację gepardów, pokrywa się z obszarami hodowli zwierząt gospodarskich. Ankiety przeprowadzone wśród rolników, wykazały, że prawie połowa ankietowanych uważa gepardy za źródło problemu (49,7%), ale tylko część rolników aktywnie prześladuje koty (26,5%). Niestety modelowanie populacji wykazało, że nawet kilku agresywnych rolników może spowodować spadek populacji, zwłaszcza, gdy warunki reprodukcyjne nie są optymalne.

Niestety, w konflikcie człowiek – przyroda, ta druga zawsze jest na straconej pozycji. W Afryce giną gepardy czy nosorożce, w Azji pandy, a Polsce wycina się lasy, co w dłuższej perspektywie może przyczynić się do wyginięcia człowieka.