Wynagrodzenie zasadnicze adiunktów ze stopniem doktora wzrośnie o 860 zł. Dużą różnicę w portfelu odczują także osoby zatrudnione na stanowiskach asystenta, wykładowcy, lektora i instruktora. Dotychczas ich minimalna pensja kształtowała się na poziomie ok. 2400 zł. Po zmianach będzie to ponad 3200 zł – o ok. 800 zł więcej niż obecnie. Podwyżki zapowiedział na wtorkowej konferencji Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Wcześniej obiecywał pracownikom uczelni znacznie więcej – w ustawie wdrażającej reformę szkolnictwa wyższego miał być przepis uzależniający wysokość ich pensji od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Na taką ustawową gwarancję podwyżek nie zgodziło się jednak Ministerstwo Finansów. W zamian ministerstwo przygotowało projekt rozporządzenia.
– Naszą zapowiedź z etapu prac nad konstytucją dla nauki wcielamy dzisiaj w życie. Od początku 2019 r. profesorowie będą zarabiać co najmniej 150 proc. średniego wynagrodzenia w polskiej gospodarce. 6410 zł to będzie absolutne minimum, jakie otrzymają – mówił Jarosław Gowin. I dodał, że rozporządzenie reguluje jedynie wysokość minimalnego wynagrodzenia zasadniczego. A do pensji podstawowej pracowników naukowych należy doliczyć także m.in. dodatki stażowe czy zadaniowe, a także środki z grantów naukowych.
W 2016 r. przeciętne wynagrodzenie profesora w Polsce wynosiło niemal 10 300 zł (przy ówczesnym minimalnym wynagrodzeniu dla profesorów na poziomie 5390 zł). Wynagrodzenia na innych stanowiskach nie odbiegają jednak aż tak daleko od minimalnych pensji.
Pensje minimalne będą uzależnione od kwoty określonej w rozporządzeniu – będzie to stawka, w stosunku do której naliczane będą wynagrodzenia wszystkich nauczycieli akademickich. Według wyliczeń resortu podwyżki będą dotyczyły około połowy wykładowców akademickich.