Triumf pięknego śpiewu

Tego nigdy nie było. Dwaj Polacy zachwycili Niemców w dramacie Richarda Wagnera.

Publikacja: 26.05.2016 19:43

Bohaterowie Wagnera (od lewej): Tomasz Konieczny (Telramund), Evelyn Herlitzius (Ortrud), Anna Netre

Bohaterowie Wagnera (od lewej): Tomasz Konieczny (Telramund), Evelyn Herlitzius (Ortrud), Anna Netrebko (Elsa), Piotr Beczała (Lohengrin)

Foto: SEMPEROPER

Zdarzyło się zaś to w Semperoper w Dreźnie, która do majowych przedstawień „Lohengrina" zaangażowała Annę Netrebko, Piotra Beczałę i Tomasza Koniecznego.

To operowe wydarzenie 2016 roku w Europie. Bilety rozeszły się błyskawicznie już rok temu, gdy tylko można już było je rezerwować, potem ich cena na internetowych aukcjach dochodziła ponoć do 2 tys. euro za sztukę. Z powodu tak niebywałego zainteresowania dyrekcja teatru postanowiła w minioną niedzielę transmitować „Lohengrina" na placu przed budynkiem. Przyszły tysiące ludzi.

Premiera przed laty

I pomyśleć, że wywołał to spektakl, którego premiera odbyła się 33 lata temu. Zrealizowany przez Christine Mielitz w solidnej, NRD-owskiej estetyce został zagrany w Dreźnie już ponad sto razy. Teraz przeżywa drugą młodość, choć obowiązująca kiedyś duża dbałość o historyczny kostium i statyczność poszczególnych scen dzisiaj jest czymś anachronicznym. W dobie reżyserskiej wszechwładzy w teatrze operowym Drezno przypomina wszakże, że od inscenizatorów z wizją ważniejsi bywają śpiewacy oraz dyrygent. Oni odkryją wartości, których reżyser nie jest w stanie wydobyć.

Tak właśnie jest z „Lohengrinem" w Dreźnie. Niemieccy krytycy piszą, że otrzymaliśmy chyba najlepszą wersję tego dramatu, jaka mogła się zdarzyć. Opinia to tym cenniejsza, że Niemcy mają do Wagnera podobny stosunek jak my do Chopina. Chcemy, by grał go cały świat, ale w gruncie rzeczy jesteśmy przekonani, że żaden cudzoziemiec nie zrozumie dogłębnie naszych mazurków i polonezów.

Mistyczny rycerz

W Semperoper natomiast w wagnerowskich bohaterów mieli odwagę wcielić się dwaj Polacy oraz Rosjanka, więc recenzje analizują nie tylko sposób prowadzenia frazy, ale i niemiecką wymowę. Wiadomo, w dramatach Richarda Wagnera tekst jest równie ważny jak muzyka.

W tych analizach najwyższe noty za pierwszą wagnerowską rolę otrzymuje Piotr Beczała. Rzeczywiście jako Lohengrin jest wręcz zjawiskowy. Gdy przybywa do średniowiecznej Brabancji jako tajemniczy rycerz Graala na obowiązkowym (w tradycyjnej inscenizacji) łabędziu, jego głos wyłania się jakby z niebytu, jest w nim coś nieziemskiego, mistycznego. W wielkim duecie miłosnym z Elsą znakomicie przechodzi od lirycznych wyznań do gniewu, gdy ukochana chce wbrew przyrzeczeniu poznać jego imię.

Finał także należy do Piotra Beczały. W końcowym monologu, w którym wyznaje swoją tajemnicę, każde wyśpiewane słowo jest ważne, a jak napisał „Abendzeit München", podobnej elegancji oraz blasku w głosie nie spotyka się w wagnerowskim świecie. Polski tenor wniósł do „Lohengrina" swoje artystyczne doświadczenia z włoskiej opery, ale dopasował je do tej muzyki. Recenzenci przywołują więc słowa Cosimy Wagner, która na pytanie, jak należy interpretować muzykę jej męża, powiedziała: „śpiewać po włosku, ale mówić po niemiecku".

Partnerska równowaga

Polak tym urzeka publiczność. Fakt to szczególnie cenny, bo magnesem spektakli była przede wszystkim Anna Netrebko, największa obecnie operowa gwiazda debiutująca w dramacie Richarda Wagnera. W Semperoper potwierdziła swój prymat. Postaci Elsy, której Lohengrin miał przynieść wybawienie oraz miłość, dodała lirycznej delikatności, jakiej brakuje typowym wagnerowskim sopranom. A jednocześnie jej głos, mający moc i siłę, gdy wyraża najbardziej dramatyczne emocje, nie traci nic ze swej urody.

„Lohengrin" ma zatem dwoje równorzędnych partnerów, wspieranych przy pozostałych wykonawców. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Tomasz Konieczny, obsadzony w roli czarnego charakteru, hrabiego Telramunda stającego na drodze do szczęścia Elsy i Lohengrina. W przeciwieństwie do Netrebko i Beczały nie jest debiutantem, w Niemczech zdobył już uznanie w wielu wagnerowskich rolach. Znów jest chwalony za sposób prowadzenia potężnego, mrocznego głosu. Polak potrafi jednak nie tylko oszołomić jego mocą, ale także pokazać słabość, chwiejność, strach Telramunda. To ciekawe ujęcie tej postaci.

Kwartet głównych solistów uzupełnia Evelyn Herlitzius jako złowieszcza Ortrud, małżonka Telramunda. O klasie tej artystki niech świadczy fakt, że w ubiegłym roku była wagnerowską Izoldą w Bayreuth.

Dyrygent słuchał

„Lohengrin" nie jest jednak spektaklem gwiazdorskim, bo wszyscy podporządkowali się wizji jednej osoby – Christana Thielemanna. On zaś słuchał ich uważnie, dając przykład zgodnej współpracy dyrygenta ze śpiewakami. Fenomenalnie grała pod jego batutą orkiestra, znakomicie śpiewał chór. I tak powstał spektakl teatru muzycznego najwyższej jakości, jaki zdarza się raz na wiele lat.

Niemiecka prasa zastanawia się, czy można liczyć na planowany w 2018 roku występ Anny Netrebko w „Lohengrinie" w Bayreuth. Podobno szefowa festiwalu i prawnuczka Wagnera, Katharina, miała przyjechać do Drezna, aby się przekonać, czy niemiecka wymowa Rosjanki kwalifikuje ją do tego, by tam zaśpiewać. A może dojdzie do podobnych rozmów z Piotrem Beczałą, zawieszonych przez Katharinę Wagner jakiś czas temu?

Jacek Marczyński z Drezna

Zdarzyło się zaś to w Semperoper w Dreźnie, która do majowych przedstawień „Lohengrina" zaangażowała Annę Netrebko, Piotra Beczałę i Tomasza Koniecznego.

To operowe wydarzenie 2016 roku w Europie. Bilety rozeszły się błyskawicznie już rok temu, gdy tylko można już było je rezerwować, potem ich cena na internetowych aukcjach dochodziła ponoć do 2 tys. euro za sztukę. Z powodu tak niebywałego zainteresowania dyrekcja teatru postanowiła w minioną niedzielę transmitować „Lohengrina" na placu przed budynkiem. Przyszły tysiące ludzi.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kultura
Nie żyje Tomasz Łubieński. Słynny prozaik i eseista miał 85 lat
Kultura
Polscy artyści na maltabiennale.art 24
Kultura
Shirin Neshat i furia Iranek. Wystawa w Fotografiska Berlin
Kultura
Dragon Ball. Fenomen który trwa do dzisiaj
Kultura
Robert Piaskowski dyrektorem Narodowego Centrum Kultury. Cel: prezydencja w UE