Na początku tego roku w stanie Kerala w południowych Indiach odnotowano gwałtowne zachorowania na zapalenie mózgu. Przynajmniej trzy zgony spowodowane były zarażeniem wirusem Nipah. Wszyscy zmarli byli członkami jednej rodziny – oświadczył K.K. Shailaja, minister zdrowia stanu Kerala.
W ciągu kolejnych dni zmarło jeszcze pięć osób, które wcześniej wysoko gorączkwały oraz pielęgniarka opiekująca się zainfekowaną wirusem rodziną. Wszystkich, którzy mieli kontakt z chorymi poddano kwarantannie. Jednak w przypadku tych zgonów nie udowodniono obecności wirusa Nipah.
Sprawą zainteresowali się eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia, którzy szukają odpowiedzi na pytanie, czy kilka ofiar w skali tak ludnego kraju jak Indie może być przyczyną niepokoju? Niewątpliwie tak, jeśli mowa o nowej chorobie zakaźnej, na którą nie ma lekarstwa.
Niepokojące statystyki
Wirus Nipah pojawił się po raz pierwszy w 1998 roku, w Kampung Sungai Nipah w Malezji i stąd wzięła się nazwa patogenu. Pierwszymi ofiarami byli hodowcy świń. W efekcie zakażenia zwierzęta zapadają na choroby układu oddechowego i od nich zakazili się ludzie. Źródłem zakażenia trzody były owoce częściowo zjedzone przez nietoperze zwane latającymi lisami.
Do zakażenia może dojść także bez bezpośredniego kontaktu ze zwierzęciem. W Bangladeszu w latach 2001– 2004 wirus pojawiał się cztery razy. Za każdym razem chorowali młodzi ludzie, którzy zbierali pod palmami owoce częściowo zjedzone przez nietoperze lub pili sok palmowy zanieczyszczony śliną nietoperzy. Brak bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami utrudniał zdefiniowanie epidemiologiczne czynnika zakaźnego.