Polska jest pierwszą europejską reprezentacją, która odpadła z turnieju. Zapracowała na to wyjątkowo. Do Adama Nawałki nie docierały żadne sygnały o tym, że mamy duże braki w każdej formacji, że przeciwnicy są silni i do każdego meczu trzeba się inaczej przygotować. Trener sprawiał wrażenie, że wie wszystko lepiej, porozumiewa się ze swoimi współpracownikami, co polegało na tym, że on mówił, a oni słuchali.
Nawałka zawalił pierwszy mecz, źle dobierając skład i taktykę. Można było mieć nadzieję, że wyciągnie wnioski i z Kolumbią drużyna zagra lepiej. Trener zmienił czterech zawodników i ustawienie z czterech na trzech obrońców. Próbował takiej gry w kilku meczach towarzyskich, za każdym razem bezowocnie. Dlaczego wrócił do tego w najważniejszej próbie? W składzie, jaki wybiegł na mecz z Kolumbią, reprezentacja nigdy wcześniej nie wystąpiła. Nie można sobie pozwolić na eksperymenty w takiej chwili.
Polacy solidnie trenowali, powtórzony został cykl przygotowań, sprawdzony przed Euro we Francji. Wszystko na nic. Obydwa spotkania – z Senegalem i Kolumbią – najważniejsze dla trenera i piłkarzy w ich życiu, okazały się najsłabszymi w całym, ponadczteroletnim okresie pracy Nawałki. To jaką można mu wystawić ocenę?
Mamy niezłych piłkarzy, ale reprezentacji daleko do czołówki światowej, co sugerowałaby wysoka pozycja w rankingu FIFA. PZPN zrobił wszystko i wydał miliony złotych na przygotowania reprezentacji do mundialu. Piłkarzom i trenerom niczego nie brakowało. Nie wydarzyło się nic takiego, co przeszkodziłoby w przygotowaniach. Selekcjoner miał, co chciał. Boss PZPN Zbigniew Boniek wybrał go i mu zaufał. Mieliśmy w rękach złoty róg, poparcie milionów kibiców, przekonanych, że z Nawałką i Lewandowskim mamy szanse w grze o medale.
Piłkarze, trener i prezes witali kibiców na każdym kroku, w reklamach umacniając przekonanie, że są warci wydawanych na nich pieniędzy. Śmiesznie będą teraz wyglądać te reklamy. Kibicom nie do śmiechu. Upadł mit genialnego trenera, młodego, sympatycznego, eleganckiego, w dobrym garniturze i drogich oprawkach okularów. Nawet kiedy na konferencjach mówił komunały z pewnością Jose Mourinho (wywiadów nie udzielał), słuchano go z wiarą, że wie co mówi. Okazało się, że król jest nagi.