– Co trzeba poprawić w naszej grze? Wszystko – przyznał z rozbrająjącą szczerością trener Japończyków Vahid Halilhodzić po spotkaniu z Mali (1:1).
Bośniak nie chce opowiadać bajek kibicom, nie szuka wymówek w postaci kontuzji (urazy leczą Shinji Kagawa z Borussii Dortmund, Maya Yoshida z Southampton i Shinji Okazaki z Leicester). Wie, że czasu do mistrzostw jest mało. Mówi wprost: zawodnikom brak zaangażowania i profesjonalizmu, mają problemy z tak podstawowymi rzeczami, jak utrzymanie na odpowiednim poziomie tkanki tłuszczowej.
Do meczu z Mali nie należy przywiązywać jednak szczególnej uwagi. Halilhodzić zapowiadał, że zamierza dokonać przeglądu kadr i rzeczywiście wystawił eksperymentalną jedenastkę, z Ryotą Morioką w pomocy. Były gracz Śląska, obecnie klubowy kolega Łukasza Teodorczyka w Anderlechcie, tym występem do wyjazdu na mundial z pewnością się nie przybliżył.
Jednym z nielicznych, którzy mogli mieć powody do zadowolenia, był Shoya Nakajima. 23-letni debiutant w doliczonym czasie uratował Japonię przed porażką.
Ze swoich gwiazd mógł natomiast skorzystać trener Senegalu Aliou Cisse, ale postanowił je oszczędzić na spotkanie z silniejszym przeciwnikiem niż Uzbekistan – Bośnią i Hercegowiną. Sadio Mane z Liverpoolu i Kalidou Koulibaly z Napoli usiedli w piątek na ławce. Wielkiego widowiska nie zobaczyli, materiału do analizy na pewno nie zabraknie.